Piłkarze LKS-u w mecz wkroczyli z przytupem. Potwierdzenie owego to bramkowe zdobycze. Wojciech Wilczek, z asysty Krystiana Patronia, sfinalizował zabójczą kontrę swojego zespołu, rozpoczętą po kornerze Błyskawicy. O poprawę rezultatu zadbał Szymon Skęczek, precyzyjnie mierzący lewą nogą po „długim” słupku.

I choć premierowa część wynikiem 2:0 się zakończyła, to jednak była ona zacięta. Drogomyślanie żałowali w szczególności sytuacji Błażeja Bawoła, którego w bezpośrednich pojedynkach stopował po dwakroć bezbłędny Mateusz Kudrys, jak również „dziur” w defensywie. – Złe zachowania w obronie okazały się kosztowne. To element wymagający pilnej poprawy – przyznaje Krystian Papatanasiu, trener zmuszonych do odrabiania strat futbolistów z Drogomyśla.


W przerwie nastąpiły tymczasem istotne korekty w bestwińskiej drużynie. „Świątynię” na rzecz Kacpra Mioduszewskiego opuścił Kudrys, który na placu gry pozostało jako... napastnik. To wobec absencji w osobach Marcina Gołębia i Damiana Gacka, które przy skromnej liczebnie kadrze LKS-u okazały się mieć wartość bezsprzecznie kluczową.

Role w kwestii zdobywania goli całkowicie się odwróciły. Podania Dominika Loski i Damiana Stawickiego umożliwiły przytomne uderzenia Krzysztofowi Koczurowi, dodajmy bez właściwej riposty golkipera bestwinian. Błyskawica raziła niebawem jeszcze dotkliwiej. Mariusz Saltarius nie zaniechał dogrania Loski, a na finiszu dający dziś rewelacyjną zmianę pomocnik popisał się fenomenalnym trafieniem atomowym strzałem z okolic 30. metra.

– Zabrakło nam sił i patrząc na naszą kadrę wynik nie jest jakimś zaskoczeniem – zauważa Sławomir Szymala. Tym niemniej bestwinianie mogli nawet po pauzie przeciwnika pokarać. Krzysztof Michałowski natrudził się przy próbie Patryka Wentlanda z rzutu wolnego, zaś Kudrys z bliska chybił do „pustaka” po podaniu od Wilczka.