
Pół setki punktów
Starcie Podhalanki Milówka z Borami Pietrzykowice zapowiadało się ciekawie, a dawanie większych szans którejkolwiek z drużyn nieszczególnie było zasadne.
Ocena Podhalanki jako zespołu wyłącznie własnego boiska byłaby krzywdząca, ale w czwartkowe wczesne popołudnie o jej walorach przekonali się piłkarze z Pietrzykowic. – To kolejny mecz, w którym drużyna przyjezdna słabsza od nas nie była. Częściej posiadała piłkę i prowadziła grę, ale to znów my byliśmy konkretniejsi – zaznacza na wstępie Sławomir Szymala, szkoleniowiec zespołu z Milówki, który właśnie dobił do granicy 50. punktów w obecnym sezonie.
Obie bramkowe akcje z dzisiejszego meczu, które miejscowi przeprowadzili to fragmenty końcowe premierowej i rewanżowej odsłony. W 42. minucie poważny błąd popełnił Wiesław Arast, który źle zareagował na dośrodkowanie Mikołaja Stasicy, co nieco szczęśliwie umożliwiło skierowanie piłki do siatki głową Dawidowi Nowakowi. Doświadczony golkiper Borów zrewanżował się po przerwie, gdy m.in. sparował na poprzeczkę uderzenie Kacpra Najzera, ale kolejnej próbie napastnika wprowadzonego z ławki w przerwie zapobiec nie był w stanie. Snajper skutecznością wykazał się w zamieszaniu, jakie powstało w następstwie rzutu rożnego egzekwowanego w 80. minucie przez Maksyma Kostenkę.
Dopiero w 89. minucie odpowiedzieli podopieczni Sebastiana Gierata, mający dziś spore trudności z finalizowaniem swoich akcji zaczepnych. Kontaktowe trafienie zapewnił gościom strzałem z bliskiej odległości Adrian Duraj. I choć Bory dołożyły starań, aby wyszarpać remis, to bardzo dobrze dysponowany Denys Anufriienko więcej do siatki nie sięgał. Golkiper rodem z Ukrainy zasłużył zresztą na miano bohatera swojej drużyny, wszak na przedmeczowej rozgrzewce doznał kontuzji, a na placu gry pojawił się w trakcie meczu z przymusu, gdy drugi z bramkarzy Podhalanki także zgłosił uraz. Anufriienko parował uderzenia, które wykonywali Rafał Duraj i Adrian Dobija, wyłuskał poza tym piłkę spod nóg Mateusza Hernasa. W doliczonym czasie gry obrońcy gospodarzy pomagali mu uprzedzając Gustyńskiego, dobijającego strzał Gabriela Duraja, oraz Michała Motykę, którego w porę zablokował Marcin Gołąb na 8. metrze.