
Popisowy jubileusz „Górala”
Wydarzeniem sobotniego wieczoru była bokserska gala Polsat Boxing Night z „daniem głównym” z udziałem Tomasza Adamka. Popularny „Góral” nie zawiódł.
Pojedynku z Przemysławem Saletą wyczekiwano z ogromnym zainteresowaniem. Dla obu pięściarzy łódzkie starcie zapowiadano mianem „o być, albo nie być”. Zwłaszcza dalsza kariera Tomasza Adamka zawisła na włosku, gdy w listopadzie ubiegłego roku przegrał z Arturem Szpilką. W sobotę zaprezentował się z zupełnie innej strony...
Pięściarz z Gilowic intensywnie przygotowywał się do walki podczas zgrupowania w Łomnicy. I błyskawicznie okazało się, że pracę domową odrobił doskonale. Od pierwszego gongu przeważał, uderzał kombinacyjnie i konsekwentnie budował swoją przewagę. Premierową rundę zaakcentował świetnym finiszem i po mocnym prawym sierpowym „naruszył” rywala. Gdy „Góral” rozkręcił się na dobre – w rundzie drugiej i trzeciej – pokazał, jak wielką szybkością wciąż dysponuje. Trafiał Saletę regularnie, sam umiejętnie unikając ciosów cięższego, wyższego i... starszego od siebie przeciwnika. Ostatnie w tej konfrontacji było starcie numer 5. W przebiegu walki nic nie zmieniło się, bezradny Saleta w narożniku zasygnalizował problemy z lewym barkiem i do kolejnej rundy już nie wyszedł.
Publiczność zadowolona z tego faktu nie była, Tomasz Adamek miał natomiast ku temu powody, bo przez kwadrans sobotniej bitwy w Łodzi zademonstrował wiele swoich atutów. Koniec kariery gilowiczanina ponownie zatem wydaje się odłożony w czasie. W sobotę odniósł 50. zwycięstwo na zawodowym ringu.