Niczym feniks z popiołów odrodziła się w końcówce sezonu Magórka Czernichów. Ekipa ze Spacerowej po ośmiu porażkach z rzędu na starcie rozgrywek, ostatnimi czasy punktować zaczęła systematycznie. 

Pilka nozna Fatalny start Magórki - sześć przegranych meczów z rzędu - nie odbił się bez echa w Czernichowie. Z posadą trenera po klęsce w Pietrzykowicach z Borami 0:2 pożegnał się Grzegorz Miękiński. Na ratunek przybył - w roli szkoleniowca tymczasowego - Krzysztof Pielesz. Jego debiut nie wypadł zbyt dobrze - porażka z Jeleśnianką Jeleśnią - tydzień później lepiej także nie było - 0:3 z Podhalanką Milówka. Nieważne jednak jak się zaczyna, lecz jak się kończy... 5 października od meczu z Muńcułem Ujsoły, Magórka zaczęła regularnie punktować - w pięciu spotkaniach zainkasowała jedenaście "oczek" nie odnosząc równocześnie żadnej porażki.

O receptę na dobre wyniki poprosiliśmy samego zainteresowanego - Udało mi się zmobilizować chłopaków do ciężkiej pracy, za co im bardzo dziękuję - mówi Pielesz. - Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, zwłaszcza pod względem psychologicznym, ponieważ piłkarsko ta drużyna prezentuję się naprawdę dobrze. Pięć meczy bez porażki o czymś świadczą, chłopaki potrafią grać w piłkę - dodaje.

Pielesz obejmując Magórkę we wrześniu zastrzegł sobie prawo zrezygnowania z posady, został szkoleniowcem tymczasowym. Co dalej? - W przyszłym tygodniu czekają mnie poważne negocjacje z zarządem. Od nich zależy czy będę dalej sprawował funkcję trenera w Czernichowie. Ja chciałbym dalej współpracować z chłopakami - zdradza nasz rozmówca.

- Chciałbym podziękować jeszcze raz moim zawodnikom, że chcieli ze mną pracować. Trenowali ciężko i regularnie, ale efekty widać - kończy opiekun jedenastej siły żywieckiej A-klasy.