
Porażka z kontrowersjami. „Czasem trzeba pewne rzeczy mówić głośno”
Nie tylko strata punktów sprawiła, że pierwszego na wiosnę wyjazdowego meczu piłkarze Pasjonata nie będą dobrze wspominali.
Goście w konfrontacji z Iskrą byli w znacznej części spotkania stroną dyktującą warunki. Nie znalazło to jednak przełożenia na wynik końcowy meczu. Gola zwycięskiego strzelić zdołali pszczynianie, choć okoliczności owego trafienia wzbudzały emocje jeszcze długo po zakończeniu gry. Rzut karny w doliczonym czasie podyktowany został po „stykowym” starciu napastnika gospodarzy z obrońcą Pasjonata Patrykiem Tomalą. Utracie bramki po strzale „z wapna” nie zdołał zapobiec Dominik Kraus, w efekcie powrotowi drużyny do Dankowic nie towarzyszyły dobre nastroje.
– Nie lubię komentować pracy sędziów i najczęściej tego nie robię, ale czasami po prostu trzeba pewne rzeczy mówić głośno. Przez cały mecz zapadały kontrowersyjne decyzje, które osiągnęły apogeum na finiszu. Arbiter pokarał nas bardzo mocno, bo nie dość, że podyktował rzut karny, którego być nie powinno, to na dodatek ukarał naszego zawodnika czerwoną kartką. Po meczu usłyszeliśmy tylko dziwne tłumaczenia – opisuje szkoleniowiec dankowiczan Artur Bieroński, który w kontekście niezrozumiałych werdyktów sędziowskich przywołuje zwłaszcza brutalne przewinienie na Adrianie Heroku. Pomocnik Pasjonata przypłacił to zdarzenie... napomnieniem żółtym kartonikiem.
– Nie zasłużyliśmy na porażkę, grając naprawdę dobry mecz. To mocno boli i szkoda zdrowia, które piłkarze włożyli w poczynania na boisku. Wróciliśmy bez punktów i z duetem zawodników, z których nie będziemy mogli skorzystać w najbliższym spotkaniu ligowym – smuci się Bieroński.