Co najgorsze z perspektywy zespołu z Dankowic, ten nie ustrzegł się poważnych błędów, które szanse na korzystny wynik poważnie ograniczyły. W 21. minucie goście wynik otworzyli po skutecznie wykonanym rzucie karnym, do którego doprowadziło faulujący – zdaniem sędziego zawodów – Bartłomiej Gołąb. Kolejne zyski rezerwy LKS-u Goczałkowice zanotowały już po zmianie stron, by w 70. minucie komfortowo przeważać 3:0. Emocji taki obrót zdarzeń nie zamknął...

W 75. minucie sygnał do odrabiania strat dał Adrian Herok, który zza „16” efektownym uderzeniem pokonał bramkarza przyjezdnych. Piłkarze Pasjonata złapali przysłowiowy wiatr w żagle, w efekcie czego w 87. minucie Herok wykorzystał akcję prawą flanką Macieja Pietrzyka, dobijając piłkę parującą tuż przed tym słupek. W doliczonym czasie spotkania Herok był najbliżej tego, aby zakończyć mecz z hat-trickiem, zaś jego drużyna „oczkiem” uratowanym w dramatycznych okolicznościach. Zapobiegła temu dobra interwencja golkipera „dwójki”.

– Z przebiegu całego meczu goście mieli nieco więcej okazji, więc na tej podstawie wynik można określić mianem sprawiedliwego. Nam zaszkodziły dziecinne błędy, ale też brak dokładnego dogrania w kilku akcjach mogących zmienić oblicze spotkania – analizuje Andrzej Tomala, szkoleniowiec Pasjonata.