Drużynę prowadzoną przez trenera Marka Bakuna wymieniano przed sezonem niemalże jednym tchem wśród tych, które mogą liczyć się w walce o czołowe lokaty w skoczowskiej A-klasie. Poniekąd ocena ta znalazła pokrycie w rzeczywistości, bo na półmetku ligowej rywalizacji Strażak zameldował się na 5. miejscu w tabeli. Jego piłkarze 7 razy opuszczali boisko w roli triumfatora, po dwakroć dzielili się łupami z rywalami, zaś 4 potyczki kończyli z maksymalnym niedosytem.

Potencjał kadrowy, będący podłożem do optymistycznych rokowań wspomnianych powyżej, zdawał się jednak sytuować ekipę z Dębowca jeszcze wyżej... – Jeśli ktoś uważnie prześledził nasz skład w kolejnych meczach, to mógł zaobserwować, że właściwie nie było choćby dwukrotnie tego samego ustawienia. Potencjał więc może mieliśmy, ale niestety tylko do połowy rundy i momentu rozjazdu chłopaków – oznajmia szkoleniowiec Strażaka.
 



Najbardziej się we znaki dała w Dębowcu absencja Pawła Leśniewicza, który w celach zawodowych wyjechał zagranicę. – Dawał nam z przodu sporo jakości i jego brak był odczuwalny. Zapewnił, że wiosną będzie z nami. Generalnie liczymy na ustabilizowanie sytuacji kadrowej – dodaje Bakun, który nie przewiduje jednocześnie zimą znaczących wzmocnień zespołu o nowe twarze.

Strażak, jak przekonuje trener Bakun, mierzy w miejsce w czołowej „5” stawki również po rozegraniu wszystkich meczów ligowych. Walka o awans do „okręgówki” wydaje się poza zasięgiem drużyny, dystans do lidera z Istebnej to aktualnie 9 punktów. – Góral pozostawił po sobie najlepsze wrażenie w rundzie jesiennej pod względem jakości, pomysłu na grę. To chyba murowany kandydat do mistrzostwa – ocenia nasz rozmówca.