Futsalowcy bielskiego Rekordu nie mają czasu na rozpamiętywanie pechowego odpadnięcia z rozgrywek Ligi Mistrzów. Powrót do ligowej rzeczywistości do łatwych należał nie będzie. W sobotę obrońca tytułu zmierzy się w Szczecinie w wicemistrzem Polski, w środę w zaległym meczu przed własną publicznością podejmie Gattą Active Zduńska Wola. Z trenerem Adamem Krygerem rozmawialiśmy przed wyjazdem do Szczecina. kryger_adam6 SportoweBeskidy.pl: Rozpocznijmy od końca, czyli ostatniej potyczki Main Round UEFA Futsal Cup. Przegraliście mecz – z Grand Pro Warna – którego przegrać nie powinniście. Czego zabrakło do pełni szczęścia, czyli awansu do kolejnego etapu rozgrywek? Adam Kryger: Jednym zdaniem mogę odpowiedzieć na to pytanie. Zabrakło nam farta piłkarskiego, to co nam w Bielsku-Białej los dał, w Rydze odebrał. Analizując nasz porażkę dogłębniej, mogę stwierdzić, że zabrakło również koncentracji pod bramką rywala, mieliśmy kilka sytuacji stuprocentowych, nie wykorzystaliśmy żadnej. Być może zabrakło odrobiny umiejętności, dlatego nie zdobyliśmy gola. W myśl przysłowia, które mówi o tym, że szczęście sprzyja lepszym, pod Dębowcem się od nas uśmiechnęło. Byliśmy od Finów zespołem lepszym, nadawaliśmy ton grze. Mecz z Bułgarami był bardzo podobny, z jednym wyjątkiem, stworzyliśmy zdecydowanie więcej sytuacji, niż w ostatniej potyczce w Bielsku-Białej. Tym razem szczęście się nie uśmiechnęło. Niestety z dalszej gry odpadliśmy. Przydałoby się zapytać kogoś tam na górze, dlaczego to nie my czekamy na losowanie kolejnej rundy.

SportoweBeskidy.pl: Szczęście nie dopisało. Prześladował natomiast pech w postaci kontuzji i kartek. A.K.: Zgadza się. Paweł Machura i Douglas doznali kontuzji przed wylotem, natomiast na miejscu kartki z dwóch spotkań wykluczyły po dwóch zawodników. W futsalu brak czterech podstawowych graczy, to duża strata, jakość gry niewątpliwie trochę spadła. Przystąpiliśmy do rywalizacji jako nowicjusz. Nie spodziewaliśmy się tego, że żółte kartki, które moi zawodnicy  obejrzeli w turnieju eliminacyjnym, odegrają tak dużą rolę. „Żółtka” z Bielska-Białej pokrzyżowały nam plany.

SportoweBeskidy.pl: Można powiedzieć, że suma szczęścia w sporcie równa się zatem zero. Po raz kolejny stara maksyma sprawdziła się. A.K.: Szkoda, że nie sprawdziło się inne porzekadło, o tym, że szczęścia sprzyja lepszym. Wszyscy obserwatorzy meczu z Grand Pro, łącznie z trenerem Orlando Duarte, przyznali, że byliśmy z tym pojedynku zespołem zdecydowanie lepszym, że awans nam się należał. Statystyki po tym meczu mówią same za siebie, mieliśmy 44 sytuacje bramkowe, rywal 15.

SportoweBeskidy.pl: Nie udało wam się wygrać również z gospodarzami, którzy z pierwszego miejsca awansowali do Elite Round. Zespół z Rygi był najlepszy w stawce? A.K.: Turniej pokazał, że tak. Aczkolwiek uważam, że gdybyśmy mecz z gospodarzami rozegrali jeszcze raz, do tego w pełnym zestawieniu, to my po drugim dniu cieszylibyśmy się z awansu. Jestem przekonany, że bylibyśmy najlepszą drużyną turnieju.

SportoweBeskidy.pl: Pech jednych związany z wspomnianymi kontuzjami i kartkami był szansą dla innych. Jak trener ocenia postawę zawodników, którzy zastępowali podstawowych graczy? A.K.: Dużym pozytywem tego turnieju jest postawa wszystkich zawodników, jestem dumny i szczęśliwy. Mogę pochwalić drużynę, pomimo osłabień graliśmy dobry futsal. Zmiennicy wykorzystali swoją szansę. Turniej pokazał, że mamy wyrównaną kadrę. Grając bez czterech podstawowych zawodników mieliśmy awans w zasięgu.

SportoweBeskidy.pl: Debiut w europejskich pucharach, pomimo niepowodzenia na Łotwie, można uznać za udany. A.K.: Zdecydowanie tak. Jestem zadowolony z postawy drużyny. Zebraliśmy cenne doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w przyszłości. Rekord wszedł na wysoki poziom, taki cel postawiłem przed sobą decydując się na pracę w Bielsku-Białej. Myślę, że z tego poziomu nie zejdziemy. Zdobyte doświadczenie podczas europejskich pucharów chcemy przełożyć na nasze podwórko. Chcemy obronić tytuł mistrza Polski, udowodnić, że historyczne mistrzostwo nie było dziełem przypadku. Chcemy także wrócić na europejskie parkiety. Pokazać, że nasza nieobecność wśród szesnastu najlepszych zespołów w tym sezonie, to w dużej mierze splot niekorzystnych okoliczności.

SportoweBeskidy.pl: Czasu na rozpamiętywanie pechowego spotkania nie ma. Wracacie do ligowej rzeczywistości. W trudnym momencie pod kątem mentalno-psychologicznym, właśnie ze względu na porażkę w okolicznościach niecodziennych. W głowach niedosyt zapewne pozostał. Może to mieć wpływ na najbliższe mecze w waszym wykonaniu? A.K.: Zespół jest na tyle dojrzały, ograny i doświadczony, że powinien sobie z tym poradzić. Bardziej martwię się o aspekt fizyczny. Spotkań na poziomie europejskim, w które wliczam przedsezonowe sparingi z Ukraińcami czy z Era-Packiem, rozegraliśmy kilkanaście. Ze stroną mentalną szatnia upora się. Natomiast wspólnie ze sztabem medycznym musimy zrobić wszystko, żeby zawodnicy byli w optymalnej dyspozycji fizycznej.

SportoweBeskidy.pl: Czasu na odpoczynek i regeneracją nie macie. Przed wami trudny mecz z Pogonią Szczecin. A.K.: Przed nami ciężki sezon. Dotychczasowe wynik pokazują, że będzie jeszcze trudniejszy niż poprzedni. Ponadto, obowiązywać będzie hasło „bij mistrza”. Chcąc walczyć o czołowe lokaty musimy od początku punktować, wliczając w to mecze w Szczecinie czy zaległy z Gattą. Zmieniły się zasady rozgrywek, na koniec czekają nas play-offy, w których zagrają cztery najlepsze zespoły. W końcowej fazie sezonu wszystko się może wydarzyć.  Wracając do meczu z Pogonią, to nie tylko trudny mecz, ale także daleki wyjazd. Drużyna ze Szczecina na pewno będzie się liczyła w walce o mistrza, podobnie jak Gatta, z którą zagramy w najbliższą środę.

SportoweBeskidy.pl: Jak wygląda sytuacja kadrowa przed meczem w Szczecinie? A.K.: Do kontuzjowanych Machury i Duglasa dołączył Szymura, który jest po zastrzykach. Nie wiadomo czy zagra. Z chorobą zmaga się Mentel, w środę nie trenował Biel, któremu dokucza przywodziciel. Pech ostatnio nas prześladuje. Jestem przekonany, że jeśli będzie trzeba, to poradzimy sobie nawet w sześcioosobowym składzie. Taki jest sport, a sport jest dla ludzi z charakterem.

SportoweBeskidy.pl: Po wywalczeniu przez Rekord mistrzostwa, a następnie udziale w futsalowej Lidze Mistrzów wzrosło zainteresowanie futsalem w naszym regionie? A.K.: Na pewno tak, doświadczam tego na co dzień. W gronie moich znajomych i przyjaciół dużo się ostatnio o futsalu rozmawia. Mam dużo telefonów, zapytań z różnych stron odnośnie futsalu i Rekordu. Mija piąty dzień od naszego powrotu, a my dalej o Rydze rozmawiamy, udzielamy wywiadów. Marketingowe zabiegi prezesa Szymury również przynoszą efekty, promocja futsalu m.in. poprzez bielski turniej zdała egzamin. Mogę się podeprzeć faktami, czyli halą, publicznością, atmosferą, tym wszystkim, co towarzyszyło turniejowi w Bielsku-Białej. W Rydze nie było takich warunków, bo i hala nie taka, i publiczności mniej, cała otoczka nie dorównywała zmaganiom pod Dębowcem. 

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. A.K.: Dziękuję.