- Obraz meczu praktycznie „bliźniaczy” do potyczki z rundy jesiennej. Dominowaliśmy w pierwszej połowie, zabrakło jednak „owoców”. Daliśmy się zaskoczyć na wstępie drugiej części, ale dobrze zareagowaliśmy. Były sytuacje, okazje bramkowe, były strzały. Było to, czego zabrakło w meczu z Resovią. Nerwowego finiszu nie uniknęliśmy, ale cieszę się ze zwycięstwa i powrotu na właściwe tory - powiedział na łamach klubowej stron trener Rekordu, Mateusz Żebrowski. 

 

Reakcja bielszczanek na ubiegłotygodniową porażkę z Resovią była najwyższych lotów. Od samego początku bielszczanki chciały narzucić własną filozofię gry i to bardzo szybko zostało udokumentowane w rezultacie. W 9. minucie wynik meczu otworzyła Magdalena Skolarz, która wykorzystał dogranie od Klaudii Kubaszek. Więcej bramkowych "łupów" w tej części meczu nie odnotowano. Zarówno Rekord, jak i ekipa z Wodzisławia nie stworzyły sobie klarownych sytuacji strzeleckich. 

 

Druga część meczu zaczęła się lepiej dla przyjezdnych. W 49. minucie do remisu doprowadziła Patrycja Sarapata, głową puentując dobrze rozegrany rzut rożny. "Rekordzistki" nie zamierzały jednak pogodzić z tym stanem rzeczy i kwadrans później ponownie wyszły na prowadzenie. Dobrze założony pressing celnym uderzeniem z bliskiej odległości zakończyła Katarzyna Moskała, ustalając tym samym wynik spotkania.