Ostatnim zespołem, który prowadził Dariusz Kubica był Orzeł Kozy. W klubie pojawił się przed rozpoczęciem sezonu 2016/2017 obejmując drużynę rywalizującą wówczas na poziomie B-klasy. Po zakończeniu rozgrywek rozstał się z Orłem i od tego czasu nie pracował jako trener... – Wiele się wydarzyło w moim życiu w ostatnich latach. Zbliżam się do „50”. Z perspektywy czasu patrzę na moją obecność w Kozach jako apogeum pracy w roli trenera. Lata spędzone w zawodzie miały swoje koszty związane ze zdrowiem i życiem rodzinnym, które poniosłem. Zdecydowałem się w 2017 roku na przerwę – klaruje Kubica. – Brakuje mi od dłuższego czasu emocji związanych z piłką nożną. Jeśli człowiek coś odstawi, a jest to dla niego ważne, to zawsze dojdzie do takich wniosków. Ile można chodzić po górach, czytać książki, czy poświęcać czas na zastępcze hobby? Myślałem, że poradzę sobie bez piłki, ale ciągnie wilka do lasu. Jestem gotowy na powrót do zawodu. „Zresetowałem się", mam w sobie więcej pokory, jestem mocniejszy mentalnie i pozytywnie nastawiony. Mam głowę pełną nowych pomysłów – dodaje.



Okazuje się, że jest coś na rzeczy. Kubica o ewentualnej współpracy rozmawiał z działaczami b-klasowej Iskry Rybarzowice. – Rozmowa miała niewiążący charakter. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Inicjatywa wyszła od zawodnika Iskry, z którym miałem przyjemność pracować w Sokole Buczkowice, on zaproponował w klubie moją osobę – mówi szkoleniowiec kojarzony przede wszystkim z bielskim Rekordem. – Rozmawialiśmy o problemach i wyzwaniach. Na rozwój mniejszych klubów pozytywny wpływ często ma zaangażowanie lokalnej społeczności, to bardzo ważne moim zdaniem. Mam swoje pomysły, które chciałbym wcielić w życie. Jestem gotowy na powrót na ławkę trenerską – deklaruje nasz rozmówca.