Beniaminek, który przezimuje na 11. miejscu w stawce może mówić o względnym zadowoleniu z tego, co na boiskach A-klasy skoczowskiej wydarzyło się w rundzie jesiennej. Czy trenerska ocena jest podobna? – Nie było źle, zwłaszcza, że z marszu i bez wzmocnień przystąpiliśmy do rozgrywek. Graliśmy w wielu meczach ambitnie do końca, potrafiliśmy z ogromną walecznością odwracać losy spotkań z niekorzystnych wyników. Ogólnie jesteśmy zadowoleni – tłumaczy szkoleniowiec pogórzan Zdzisław Hutyra.

Jak dodaje, jego podopieczny wyraźne porażki po 1:4 ponieśli tylko z topowymi zespołami w stawce. – Od czołówki odstajemy, ale pozostałe ekipy są w naszym zasięgu. Trzeba jednak pamiętać, że poziom się obniżyło i było nam dzięki temu łatwiej – klaruje trener LKS-u Pogórze. – Przy większym szczęściu mogliśmy wylądować nawet w środku tabeli. „Uciekło” nam kilka punktów w meczach, w których wcale nie byliśmy gorsi. Przywołać można tu potyczki ze Zrywem Bąków, Morcinkiem Kaczyce, czy Beskidem Brenna – zaznacza Hutyra.

Na wiosnę szkoleniowiec LKS-u chciałby uniknąć perturbacji kadrowych. – Duże rotacje w składzie jesienią nam nie pomagały. Były i takie sytuacje, że musieliśmy spoglądać na bramę wjazdową i wyczekiwać czy wszyscy dojadą, aby rozegrać mecz. Ale w większości klubów tak to niestety wygląda – kończy opiekun piłkarzy a-klasowego beniaminka.