11. kolejka PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej przyniosła ze sobą dwa nokauty na Żywiecczyźnie. W Leśnej LKS przegrał z Góralem Żywiec 1:6, choć do przerwy utrzymywał się wynik remisowy. Po zmianie stron gospodarze jednak zniknęli, niczym Samsung Galaxy Note 7 ze sprzedaży. Tak po prostu. Na murawie widoczni byli tylko Górale, którzy co jakiś decydowali się na wybranie z piłką w pole karne i skierowanie jej do siatki. 

Tyle samo bramek padło w Ciścu, gdzie Maksymilian uległ aż 0:7 Cukrownikowi Chybie. Dla gospodarzy był to trzeci mecz z rzędu, który przegrali a łącznie stracili w nich aż 13. bramek. Ale Maksymilian wcale takich słabych grajków nie posiada, więc powodem ich słabej formy może być: a) Chęć zakończenia współpracy z trenerem Szymonem Stawowym, który widocznie nie jest w stanie skutecznie wpłynąć na zespół, b) brak chemii pomiędzy "śląskimi" zawodnikami po "30.", a młodymi grajkami z okolic, c) oliwa sprawiedliwa odwrócenie się szczęścia od ekipy z Ciśca, która przez ostatnie dwa lata cudem ratowała status klubu "okręgówki". Czyżby do trzech razy sztuka? d) chęć upodobania się Jamesowi Bondowi.

A skoro jesteśmy już na Żywiecczyźnie, to warto odnotować także, że całkiem niezłą passę prezentuje ostatnio Halny Przyborów. Drużyna zajmująca ostatnie miejsce w ligowej tabeli, w 10. kolejkach straciła 61. bramek, a ostatnio - w meczach z Magórką Czernichów i Podhalanką Milówka Halny przegrał kolejno 0:9 i 0:10. Co ciekawe, wszystkie bramki padały w pierwszych 45. minutach. Jak udało nieoficjalnie dowiedzieć się naszemu portalowi. piłkarze z Przyborowa w najbliższych dniach otrzymują propozycję pracy w Szwajcarii. Tak, tak - przy produkcji tamtejszego sera.

Cóż... Halnego od reszty a-klasowiczów dzielą kilometry. Droga ta wydawać by się mogła nadzwyczajnie długa, bo w Przyborowie... asfaltu i warunków do jazdy jest jak na lekarstwa.