- Boli, że po bardzo fajnym początku przegraliśmy ten mecz. Niestety, ale dobre 20. minut to na IV ligę za mało. Niemniej jednak można z tego spotkania wyciągnąć wiele pozytywów. Na pewno pójdziemy do przodu, ale musimy ciężko pracować i wyciągać wnioski. Brakuje nam skuteczności i dyscypliny w defensywie. Był to już jednak lepszy mecz niż przed tygodniem - zauważył Jarosław Kupis, trener Beskidu Skoczów. 

Beniaminek w istocie na wstępie rywalizacji z Wilkami prezentował się bardzo optymistycznie. Pokłosiem tego było trafienie z minuty 14. Trafienie samobójcze, wszak Jakub Stauer po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niefortunnie pokonał swojego bramkarza. Wcześniej wyborną okazję na otwarcie wyniku zmarnował Marcin Jaworzyn. Niewiele do szczęścia zabrakło także Adrianowi Borkale pudłującemu z bliska po dwakroć. Zdecydowanie skuteczniejsi byli piłkarze z Wilczy. W 26. minucie Roman Nalepa skapitulował po uderzeniu z rzutu wolnego, zaś później został zaskoczony strzałem zza pola karnego. Gol ustalający końcowy rezultat padł natomiast w minucie 54. Tym razem Stauer piłkę posłał do właściwej bramki.