Jeśli szukać drużyny, która miała po test-meczu powody do radości, to była nią bez wątpienia ta przewodząca na półmetku rywalizacji w „okręgówce”. – Trochę obawiałem się tego spotkania, bo wobec braków kadrowych w pewnym momencie byliśmy na boisku bez nominalnego środkowego pomocnika. Przy tym eksperymentalnym zestawieniu trzeba być zadowolonym z wybiegania sparingu i jego wyniku. To dobry prognostyk na to, co przed nami – mówi z wyraźnym optymizmem w głosie Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa.
 


Konfrontacja o kontrolnym charakterze w Ustroniu istotnie ułożyła się pomyślnie dla reprezentanta „okręgówki”, który po upływie 45. minut prowadził 2:0. Konto strzeleckie otworzył nie kto inny, jak Rafał Adamek, który sfinalizował przechwyt kolegów z zespołu, dobre wyjście między strefę i przytomną asystę testowanego zawodnika. Podwyższenie przewagi to z kolei dzieło Dariusza Dziadka, ale i poprzedzające trafienie zdarzenia cieszyły oko wszystkich w szeregach ekipy z Puńcowa. IV-ligowiec usiłował przejąć piłkę w pressingu, puńcowianie zmienili wówczas stronę rozgrywania akcji, a wejście Mikołaja Tobiasza umożliwiło napastnikowi finalizację z okolic 11. metra.

Orzeł dopiero po zmianie stron doczekał się bramki. Golkiper Wojciech Maciejowski w „stykowej” sytuacji z Szymonem Byrtkiem został uznany za winnego faulu, a sam poszkodowany pokonał go uderzeniem z rzutu karnego. W końcowym fragmencie spotkania Tempo „odjechało” przeciwnikowi. Dziadek z obrońcą na plecach wypuścił sprytnym dograniem Adamka, ten zrobił w pojedynku z bramkarzem dokładnie to, z czego jest znany. Była to jedna z kilku kontr zespołu z Puńcowa w tej części sparingu, będącego zarazem debiutem trenerskim Tomasza Fijaka na ławce Orła. I fakt początków wspólnej pracy dało się odczuć, choć w generalnej ocenie futboliści – jak na premierowy zimowy sprawdzian – zaprezentowali się korzystnie.