Minionej niedzieli chybianie mieli powalczyć z Błękitnymi Pierściec o awans do II rundy Pucharu Polski. Rozegranie meczu storpedowała jednak aura, boisko do gry nie nadawało się po rzęsistych ulewach. To nikogo w Chybiu nie ucieszyło. – Trzeba z tym oczywiście się pogodzić, ale na pewno nie jest to dla nas sytuacja komfortowa. W niedzielę czeka nas inauguracja w „okręgówce”, zaległy mecz pucharowy rozegramy zapewne w środku tygodnia, a w sobotę ponownie wybiegniemy na boisko. Krótko później w przypadku awansu znów przyjdzie nam rywalizować – tłumaczy ponadplanowo napięty harmonogram szkoleniowiec drużyny Andrzej Myśliwiec.

Małym tu pocieszeniem jest to, że kadrowa sytuacja Cukrownika kształtuje się na ten moment obiecująco. Z Orła Zabłocia do Chybia przywędrował Krystian Tekla, zgodnie z naszymi informacjami „dopięty” został temat transferu Mateusza Bawoła z Wisły Strumień, który w jednym zespole grał będzie jesienią ze swoim... bratem Błażejem. Czy stworzą duet na miarę braci Łukasza i Rafała Szczygielskich, przez lata ikon Cukrownika? – To trochę inna sytuacja. Nie mówimy bowiem o dwóch piłkarzach mających wyłącznie ofensywne zadania. Potrzebny będzie czas, aby zaczęło to odpowiednio funkcjonować w meczach o stawkę – uważa szkoleniowiec Cukrownika, który nie wyklucza jeszcze wzmocnień „last minute” w swoim zespole.

W nowym sezonie w Chybiu nie zobaczymy Szymona Miłka, który po okresie wypożyczenia pozostał w klubie z Ochab, oraz z identycznego względu związanego z Rotuzem Bronów Patryka Urbanka, jak i wypożyczonego do Błyskawicy Kończyce Wielkie Mateusza Stokłosy, a także najprawdopodobniej Bartłomieja Ferugi, który woli kontynuowania przygody z dotychczasowym klubem jak dotąd nie wyraził. Cel na pierwszą fazę rozgrywek bielskiej „okręgówki”? – Każde „oczko” wyżej w porównaniu do poprzedniego sezonu byłoby cenne (Cukrownik zajął 10. miejsce – przyp. red.). A jak to się wszystko poukłada przekonamy się na boisku – dodaje Myśliwiec.