- Puchary mają to do siebie, że często mecze obfitują w emocje i zwroty akcji. Tak też było w przypadku starcia ze Stalą, która zagrała bardzo ambitnie. Gratuluję drużynie, że przechyliła szalę wygranej na swoja korzyść. Kibice na pewno mogli być zadowoleni, bo było co oglądać - przyznaje trener Orła, Krzysztof Wądrzyk. 

 

Mimo iż było to pucharowe starcie, obie ekipy nie stroniły od ofensywnych rozwiązań. Po upływie premierowego kwadransa kibice zobaczyli pierwsze trafienie, które padło łupem żywczan. Łukasz Tymiński dograł na wolne pole do Jakuba Michalca, a ten zachował zimną krew pod bramką rywala. W późniejszych fragmentach spotkania to jednak drużyna z Łękawicy była bardziej skuteczna. W 19. minucie Robert Mrózek na gola zamienił dogranie z rzutu rożnego, a tuż przed przerwą w bliźniaczych okolicznościach powtórzył swój wyczyn. 

 

Niemniej interesująco przebiegła druga część. Kulminacja emocji zaczęła się w 70. minucie, gdy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał gracz Stali, Szymon Habla. To jednak nie podcięło "skrzydeł" drużynie Adriana Kopacza, która w 80. minucie doprowadziła do remisu. Dobrym podaniem Kamil Żołna "obsłużył" Rafała Hałata, a ten wpakował piłkę do siatki. Ostatni akcent strzelecki należał jednak do ekipy z Łękawicy. W 90. minucie Kamil Gazurek trafił na wagę awansu dla formalnej "dwójki" Orła wykorzystując dogranie od Filipa Moiczka.