– Stoczyliśmy bój na dobrym i równym poziomie. Większej przewagi żaden zespół nie osiągnął, tym bardziej cieszy, że po takim meczu to nam dane było zgarnąć punkty – mówi Andrzej Tomala, szkoleniowiec gości z Dankowic, którzy rzutem na taśmę wywalczyli maksymalną zdobycz na trudnym terenie.

Emocje w Wyrach rozgorzały tak naprawdę w drugiej połowie spotkania, kiedy obie drużyny dochodziły do pozycji strzeleckich. Zanim posypały się w końcówce gole, ze skutecznością było zgodnie... na bakier. Pasjonat stanął przed nieoczekiwaną szansą, gdy piłkę zagraną od obrońcy chwycił w „16” golkiper miejscowych. Z rzutu wolnego pośredniego strzał oddał Wojciech Sadlok, ale bramkarz zdołał zapobiec trafieniu. Odbił także uderzenie z okolic 16. metra Adriana Heroka, finalnie zastopowanego przez słupek. W odpowiedzi Fortuna raz „zatrudniła” Dominika Krausa, raz zaś z bliska zawodnik gospodarzy przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

„Odczarowanie” bramki Fortuny nastąpiło w 81. minucie. Akcję środkiem przeprowadził Marcin Wróbel, podał prostopadle do Macieja Pietrzyka, który zapewnił dankowiczanom bezcenny zysk. W 89. minucie nic z przewagi nie pozostało, gdy w zamieszaniu z najbliższej odległości Krausa pokonał Filip Matuszczyk. I gdy podział punktów zdawał się niechybny, w ostatnich sekundach czasu doliczonego na strzał zza pola karnego zdecydował się Wróbel, mierząc lewą nogą w same „widły”.