Po turnieju w Sztokholmie, w którym w II rundzie musiała uznać wyższość swojej koleżanki z reprezentacji juniorek Igi Świątek, Maja Chwalińska przeniosła się na Słowację. Tam w turnieju ITF Womens Slovak Indoor 2016 w Bratysławie zaprezentowała się całkiem nieźle. Aby zagrać w turnieju głównym musiała przebrnąć dwustopniowe eliminacje, co poszło jej dość sprawnie. W I rundzie trafiła na Czeszkę Miriam Kolodziejovą, sklasyfikowaną na 562. miejscu w rankingu WTA. Różnica czterech lat i miejsc w rankingu nie zrobiła jednak na młodej zawodniczce wrażenia i po zaciętym boju zdołała ona pokonać swoją przeciwniczkę 7/6(5), 2/6, 6/3. Drugie spotkanie eliminacyjne, w którym spotkała się ze starszą o 10 lat reprezentantką Mołdawii Alexandrą Perper (424. w rankingu WTA), także zakończyło się jej wygraną. Tym razem podopieczna Pawła Kałuży odprawiła przeciwniczkę w dwóch setach zwyciężając 6/2, 7/5.

Prawdziwe wyzwanie czekało jednak na zawodniczkę BKT Advantage w I rundzie turnieju głównego. Tam los sparował ją z Czeszką Terezą Smitkovą, która obecnie znajduje się na 182 miejscu na liście WTA, ale zna już smak bycia w pierwszej setce rankingu. Najwyżej 22-latka była sklasyfikowana na 57. miejscu, a jej najlepszym dotychczasowym osiągnięciem w Wielkim Szlemie jest 4. runda Wimbledonu w 2014 roku. Nic więc dziwnego, że pomimo ambitnej walki Chwalińska musiała uznać wyższość swojej przeciwniczki przegrywając 2/6, 0/6. Jak sama zawodniczka stwierdziła była to solidna lekcja, która przyda się na przyszłość. Za występ w Bratysławie Chwalińska otrzymała punkt do rankingu, a przede wszystkim zebrała kolejne doświadczenia.

W następnym turnieju ędzie miała okazję zaprezentować się polskiej publiczności. Kolejnym przystankiem zawodniczki BKT Advantage jest bowiem turniej ITF w Zawadzie obok Opola, który startuje 14 listopada.