- Jechaliśmy do Żywca z nastawieniem na bardzo trudne spotkanie i takie też było. Założenie było takie, by nie prowadzić otwartej gry. Graliśmy niskim pressingiem i szybko kontrowaliśmy, to przynosiło skutek - zdradził nam tuż po spotkaniu Artur Bieroński, szkoleniowiec Pasjonata Dankowice, który w mecz wszedł nie najlepiej. 

Wynik konfrontacji w 28. minucie otworzył Marcin Osmałek. Dla dłużej utrzymujących się przy piłce podopiecznych trenerskiego duetu - Seweryna Kośca-Krzysztofa Bąka - był to znakomity wynik, którego... nie udało się jednak "dowieźć" do przerwy. Na kilka sekund przed wysłaniem piłkarzy do szatni o swoim kunszcie przypomniał Wojciech Sadlok, który strzałem z 20. metra nie dal szans Miłoszowi Michalskiemu na skuteczną interwencję. Co ciekawe, filar dankowickiego zespołu chwil kilka wcześniej miał okazję, którą zwykło zwać się "setką". Wówczas trafił jednak w słupek. 

Drugie 45. minut spotkania lepiej rozpoczęli przyjezdni. Tym razem Sadlok wystąpił w roli "kelnera", bowiem egzekutorem był celnie główkujący Wojciech Małysz. - Przy odrobinie szczęścia mogliśmy dowieźć zwycięstwo do końca. Go jednak zabrakło - kiwał głowa Bieroński, bowiem w 70. minucie żywczanom remis zapewnił Osmałek, którego chwilę później... karetka przewiozła do szpitala na skutek kontuzji.