Mieliśmy trudności żeby złapać odpowiedni rytm i tempo w tym spotkaniu, rywal również na niewiele nam pozwolił, dlatego szanujemy wywalczony punkt - przekonuje w rozmowie z naszym portalem trener Borów, Sebastian Gierat. 

 

Nie był to najbardziej widowiskowy mecz, jaki zobaczyli kibice z trybun w swoim w życiu. Pietrzykowiczanie zagrali pragmatycznie, w niskim pressingu, jednak to okazało się być efektywną taktyką, gdy w 16. minucie Michał Motyka celebrował trafienie. Zawodnik Borów uderzeniem z lewej nogi z powietrza sfinalizował dogranie z prawej strony od Rafała Duraja. Podhalanka w kolejnych fragmentach meczu miała znaczną optyczną przewagę, lecz w swoich ofensywnych poczynaniach biła głową w "mur". To jednak uległo zmianie w samej końcówce pierwszej połowy. Tuż przed przerwą do remisu doprowadził Mikołaj Stasica, który wykorzystał złe wybicie piłki przez defensora gospodarzy. 

 

Podhalanka poszła za ciosem zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy. W 52. minucie Patryk Semik przejął piłkę od obrońcy Borów, "wjechał" w pole karne i ulokował ją w siatce. Miejscowi nie zamierzali się jednak pogodzić z tym stanem rzeczy. Dobrą dwójkową akcję przeprowadził Adrian DurajRobertem Motyką, lecz temu drugiemu w ostatniej chwili zabrakło centymetrów, aby trafić w piłkę z bliskiej odległości. Co się odwlecze... W 89. minucie ustalony został wynik spotkania na 2:2. Jak opisać tę bramkę? Z przymrużeniem oka, R. Duraj strzelił gola R. Motyką. Ten pierwszy uderzał z 16. metrów, a następnie piłka odbiła się od drugiego i wpadła do siatki.