Spójnia na koniec piłkarskiej jesieni odrobiła zaległość z początkowej fazy sezonu. Podjęcie Metalu Węgierska Górka okazało się dla gospodarzy pomyślne, choć wygrana 2:1 łatwo im nie przyszła. – Momentami komicznie wyglądało to, jak nie potrafiliśmy finalizować naszych akcji ofensywnych. Można powiedzieć, że ostatecznie przepchnęliśmy to zwycięstwo, ale też nie ma to w tym momencie większego znaczenia, bo cel został zrealizowany – mówi Piotr Puda, szkoleniowiec ekipy z Zebrzydowic, która tym samym zameldowała się na 11. miejscu w tabeli „okręgówki”, a to już znaczna poprawa w porównaniu do fatalnego startu sezonu i kilku przegranych spotkań pod rząd.

– Poprawiliśmy naszą sytuację. Końcówka października i listopad były dla nas naprawdę dobre pod względem wyników. Na całe szczęście tak się stało, bo nieźle graliśmy także wcześniej, ale w ślad za pochwałami nie zdobywaliśmy punktów – opowiada trener zebrzydowiczan, notujących wszystkie jesienne 4 zwycięstwa na własnym boisku.

By nie drżeć o utrzymanie wraz z powrotem do ligowej rywalizacji, niezbędne wydają się w Zebrzydowicach wzmocnienia. – Będziemy ich szukać, a co z tego wyjdzie, przekonamy się. Krótka ławka była naszym problemem i nie chcielibyśmy podobnie się męczyć wiosną – tłumaczy Puda, który nie może być jednocześnie pewien, że w Spójni pozostaną wszyscy dotychczasowi zawodnicy. Bodaj największy znak zapytania tyczy się osoby Kamila Adamka, który latem zgoła sensacyjnie trafił do reprezentanta ligi okręgowej i miał swój wkład w zdobytych 12 „oczek”.