– Zarząd Śląskiego Związku Piłki Nożnej przegłosował zmiany, które nastąpią od sezonu 2019/2020. Wtedy rozgrywki klasy okręgowej prowadzone będą w sześciu grupach, skupiających zespoły z dwóch podokręgów: bielsko-tyska, bytomsko-zabrzańska, częstochowsko-lubliniecka, katowicko-sosnowiecka, raciborsko-rybnicka i skoczowsko-żywiecka – oznajmili latem ubiegłego roku działacze związku.

– Przed nami ostatni sezon „okręgówki” w dotychczasowej formule i o względnie wysokim poziomie sportowym. Po reformie, gdy poszczególne ligi zostaną uzupełnione do wymaganej liczby 16 drużyn, będzie tylko gorzej i by to stwierdzić nie trzeba być wybitnym znawcą „kopanej” – pisaliśmy na naszych łamach końcem lipca 2018 roku.

Tymczasem w ostatnich dniach włodarze Śląskiego Związku Piłki Nożnej podczas serii spotkań temat reformy omawiali powtórnie i momentami burzliwie. Nieoficjalne jeszcze doniesienia naszego portalu mówią o bardzo prawdopodobnym wycofaniu się ze zmian i odroczeniu ich przynajmniej o kolejny sezon. „Okręgówka” obejmująca podokręgi bielski, skoczowski i żywiecki zachowa więc najpewniej swój dotychczasowy kształt, ilość zespołów, które będą w niej występować nie jest na ten moment znana.

Przypomnijmy, że w naszym regionie reformę oceniono w większości przypadków negatywnie, a kluby – zwłaszcza w podokręgu bielskim – niejednokrotnie nie ukrywały swojego zaniepokojenia. To właśnie ekipom z Bestwiny, Bestwinki, Jaworza, Bielska-Białej i Dankowic pojawiła się perspektywa konfrontacji z zespołami podokręgu tyskiego, równoznaczna z wyjazdami do Lędzin, Bierunia, Cielmic, czy Studzienic. Z kolei w innej z grup ligi okręgowej skojarzono drużyny z podokręgów skoczowskiego i żywieckiego, podróżujących między sobą na mecze najczęściej przez... Bielsko-Białą.