Jeszcze z PRZYMRUŻENIEM OKA przyjmowaliśmy wieści o możliwej reformie, jakie napływały z kręgów skupionych wokół Śląskiego Związku Piłki Nożnej w trakcie poprzedniego sezonu. Wydarzenia minionego tygodnia jednak optymizm zmąciły. – Zarząd Śląskiego Związku Piłki Nożnej przegłosował zmiany, które nastąpią od sezonu 2019/2020. Wtedy rozgrywki klasy okręgowej prowadzone będą w sześciu grupach, skupiających zespoły z dwóch podokręgów: bielsko-tyska, bytomsko-zabrzańska, częstochowsko-lubliniecka, katowicko-sosnowiecka, raciborsko-rybnicka i skoczowsko-żywiecka – oznajmił Teodor Wawoczny.

Wyciągając z owej informacji to, co najistotniejsze – zespoły z podokręgu skoczowskiego i żywieckiego podróżować będą niemal każdorazowo – a jakże – przez Bielsko-Białą, by rozgrywać mecze wyłącznie na Śląsku Cieszyńskim i Żywiecczyźnie. I tak trasę dajmy na to z Zebrzydowic do Rajczy, biorąc pod uwagę najkrótszą drogę, dzieli 85 kilometrów, a uwzględniając tą lepszą niemal 100 km. Gdyby dodać do tego jeszcze 20 km można by przemieścić się np. z Bielska-Białej do... Zakopanego. To takie porównanie, aby lepiej działało na wyobraźnię. A w zasadzie taki śmiech przez łzy.

A co z obecnymi zespołami rodzimej „okręgówki”, czyli Czarnymi Jaworze, LKS-em Bestwina, KS Bestwinka, Pasjonatem Dankowice i BKS-em Stalą? Otóż czekają je najpewniej konfrontacje m.in. z ekipami z Lędzin, Woli, Bierunia, Łąki, Cielmic, czy Studzienic. Same tylko odległości rzeczywiście kolosalne nie są, natomiast wszystkim tym drużynom z podokręgu bielskiego na Żywiecczyznę znacznie bliżej, aniżeli zaliczanym do podokręgu skoczowskiego.

Trudno to sobie wszystko w głowie poukładać, ale wygląda na to, że taka właśnie czeka nas rzeczywistość – i to przypomnijmy już w sezonie 2019/2020! Oczywiście wbrew jakiejkolwiek logice, o woli samych klubów już nie wspominając (o tym wkrótce na naszych łamach), Śląski ZPN postanowił uzdrowić futbol w województwie, włożyć kij w mrowisko i doprowadzić do rozłamu w czymś, co przez 40 lat funkcjonowało i sprawiało tak ważną przecież satysfakcję na poziomie amatorskim (i tylko gdzieniegdzie profesjonalnym).

Idąc za bolesnymi faktami, przed nami ostatni sezon „okręgówki” w dotychczasowej formule i o względnie wysokim poziomie sportowym. Po reformie, gdy poszczególne ligi zostaną uzupełnione do wymaganej liczby 16 drużyn, będzie tylko gorzej i by to stwierdzić nie trzeba być wybitnym znawcą „kopanej”. Dla nas tymczasem to kiepska informacja również z innego powodu – Gala „Futbolowe Asy Beskidów”, która w tym roku obchodziła swój mały jubileusz, po sezonie 2018/2019 jeszcze się odbędzie. A później? Tego karkołomnego przedsięwzięcia nijak nie potrafimy sobie wyobrazić. Podobnie, jak kluby funkcjonowania po nieszczęsnej reformie „na siłę”, będącej z beskidzkiej perspektywy fatalnym posunięciem związkowych władz w województwie.