Mocno osłabiony do meczu z Gwarkiem przystąpił zespół z Wisły. „Luki” w ofensywie dały się we znaki, ale goście i tak wybrnęli z opresji.

4liga

Z różnych względów przeciwko ornontowiczanom zagrać nie mogli Janusz Bąk, Michał Pietraczyk i Wojciech Struś – zawodnicy napędzający ofensywne poczynania Wisły Ustronianki. Nie przeszkodziło to gościom w objęciu prowadzenia już w 8. minucie. Stoper Gwarka zbyt krótko wybił piłkę, jego intencje „przeczytał” Artur Sawicki i w sytuacji sam na sam dopełnił formalności. Wszystko zatem przebiegało zgodnie z planem gości. Niestety, po dwóch kwadransach gospodarze wyrównali. Sebastian Szweda zdecydował się na loba, choć był w znacznej odległości od bramki. Źle ustawiony Wojciech Rogala z interwencją już nie zdążył. W pełni bramkarz wiślan zrehabilitował się jednak po przerwie. W drugiej części Gwarek atakował z ogromnym zaangażowaniem, raz po raz stwarzając zagrożenie pod bramką beskidzkiego czwartoligowca. – Ograniczaliśmy się do obrony, a w końcowych minutach wręcz wykopywania piłek, jak najdalej od naszego pola karnego. Chcieliśmy utrzymać wynik remisowy. Widać natomiast, że chłopakom sił już trochę brakuje – komentuje trener Mirosław Szymura. Kapitalne, ofiarne interwencje golkipera Wisły, połączone z indolencją strzelecką miejscowych sprawiły, że wynik nie uległ zmianie. – Punkt trochę poprawia nasze nastroje po dwóch porażkach. Trzeba się cieszyć, bo z przebiegu drugiej połowy zdecydowanie na wygraną zasłużyli rywale. Nam sprzyjało dziś szczęście – dodał szkoleniowiec Wisły Ustronianki, przed którą teraz prestiżowe starcie z liderem IV ligi śląskiej, grupy 2. Gwarek Ornontowice – Wisła Ustronianka 1:1 (1:1) 0:1 Sawicki (8') 1:1 Szweda (32')

Wisła: Rogala – Tomala (65' Gala), Pilch, Suchowski, Czyż, Kotrys, Patroń, Sekuła, Byszko (60' Raszka), Sawicki, Juroszek (80' Greń) Trener: Szymura