Zawodnicy obu ekip zafundowali widzom naprawdę ciekawe, a nader wszystko otwarte widowisko. Mecz dobrze się ułożył dla bielszczan, którzy w 8. minucie celebrowali otwarcie rezultatu. Jakub Szendzielorz wykorzystał błąd defensora Unii przy wyprowadzeniu piłki i z 10. metrów precyzyjnie przymierzył. Ten sam zawodnik w 33. minucie mógł podwyższyć podwyższyć rezultat, ale tym razem miał kłopoty z opanowaniem podania Dawida Kukuły, co pozwoliło golkiperowi Unii skrócić kąt i obronić jego strzał. Po tej sytuacji coraz częściej do głosu zaczęli dochodzi turzanie, którzy jeszcze przed przerwą mieli dwie dobre okazje do wyrównania, aczkolwiek żadna z nich nie została udokumentowała w rezultacie.

W drugiej połowie cofnięci do defensywy goście z rzadka atakowali, a turzanie nie potrafili się przedrzeć przez dobrze funkcjonującą defensywę Podbeskidzia kierowaną przez doświadczonego Tomasza Górkiewicza. Z czasem jednak Góralom zaczynało brakować sił, co skrzętnie wykorzystał w 61. minucie Sławomir Musiolik, który wygrał biegowy pojedynek z Jakubem Wykrętem i prawie spod linii końcowej odegrał piłkę do Macieja Gaszki,  a ten efektownie piętą skierował ją do bramki. 

Bielszczanie w końcówce mogli przechylić szalę wygraną na swoją stronę. W 86 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w zamieszaniu podbramkowym w świetnej pozycji do strzału znalazł się Bartłomiej Kręcichwost, ale znakomicie spisał się bramkarz Unii, który nie pozwolił się pokonać i obronił uderzenie napastnika Podbeskidzia oddane z 7 metrów. – Remisy dzielą się na zwycięskie i przegrane. W naszym przypadku będzie to ta pierwsza opcja. Wywieźliśmy punkt z trudnego terenu i bardzo go szanujemy – mówi nam trener Podbeskidzia II, Adrian Olecki.