Mityczna różnica klas rozgrywkowych nie była widoczna w tym meczu. Beskid, na własnym terenie, chciał od pierwszych minut "ukąsić" wyżej notowanego rywala. Okazję ku temu już na starcie miał Mieczysław Sikora, lecz piłka po jego strzale, po podaniu Jakuba Krucka, przeleciała nad bramką. W 11. minucie widzowie doczekali się trafienia. Na listę strzelców wpisał się Sikora, ale Adrian. Piłkarz Kuźni z zimną krwią wykorzystał błąd defensywy Beskidu. 

 

Skoczowianie ruszyli do odrabiania strat i to dość szybko przyniosło efekt. W 25. minucie Jakub Małkowski celnie przymierzył... bezpośrednio z rzutu rożnego. Więcej goli w tej części meczu nie odnotowano, choć w końcówce Kuźnię przed golem samobójczym uratowała poprzeczka. 

 

Po zmianie stron to skoczowianie sprawiali wrażenie drużyny bardziej odważnej w ofensywie, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Po wyrzucie z autu przez M. Sikorę, przytomnie w podbramkowym chaosie odnalazł się Daniel Pater, który ulokował piłkę w siatce. IV-ligowa Kuźnia nie zdołała odpowiedzieć na to trafienie i to Beskid cieszył się z awansu do finału Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Skoczów.