Beniaminek z Bielska-Białej nie zaliczy minionej rundy do udanych. Piłkarki Rekordu zamykają tabelę Ekstraligi Kobiet z dorobkiem 3. punktów. Jedyne zwycięstwo "rekordzistki" odniosły w meczu 2. kolejki, kiedy to pokonały na wyjeździe Olimpię Szczecin 4:2. Miało to miejsce... 21 sierpnia 2021 r. -  Wydaje mi się, że żadna drużyna, która awansuje z I-szej do Ekstraligi nie jest na to gotowa, różnica poziomów jest okrutna. Jeśli ktoś mnie pyta, a kto nie zna realiów kobiecego futbolu, podaję przykład AZS-u UJ Kraków, który w sezonie 2015/16 awansował z I ligi do Ekstraligi z bilansem 15-stu zwycięstw, 3-ech remisów i bez porażki, z bramkowym bilansem 55-0.

 

 

W następnym roku, w Ekstralidze, po rundzie zasadniczej, gdy dochodziło do podziału na grupę mistrzowską i spadkową, krakowianki legitymowały się bilansem 21 punktów, bramkowym 22:53. Liczba straconych goli przez „akademiczki” – już wtedy silne personalnie – ilustruje w pewnym stopniu różnicę między ligami i raczej nie pozostawiają żadnych złudzeń. Bez wymiany połowy zespołu ciężko w niej rywalizować, na co my się zdecydowaliśmy. Chcieliśmy,  aby dziewczyny, które uzyskały awans w Ekstralidze grały, zbierały doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. Zwróćmy też uwagę na to, że mamy najmłodszy zespół w Ekstralidze - powiedział na łamach klubowej strony trener zespołu, Marcin Trzebuniak. 

 

Sporym problemem Rekordu na przestrzeni minionej rundy były również problemy kadrowe. - To miało bardzo duży wpływ na zespół, na wyniki. Niestety po bardzo intensywnych czterech latach gry dziewczyn, ich organizmy zaczęły „oddawać” to obciążenie i domagać się po prostu odpoczynku… Mam na myśli, miedzy innymi, Magdę Skolarz, Kasię Moskałę, Magdę Knysak, Anię Chóras, Klaudię Adamek i Wiktorię Pietrzyk. Covid również swoje „żniwo” zebrał. Podsumowując przez całą rundę borykaliśmy się ze sporymi problemami - przekonuje Trzebuniak.