- W takich meczach ważne jest szybko zdobyć bramkę. Ta sztuka nam się udała i później otworzył się worek z bramkami. Cieszy nas fakt, że strzeliliśmy sporo bramek, ale nasza skuteczność była na przeciętnym poziomie - zaznacza Adrian Kopacz, trener Podhalanki. 

 

Już w 4. minucie gospodarze fetowali trafienie. Filip Balcarek z pierwszej piłki sfinalizował dogranie Konrada Tatarczyka. Następnie LKS miał najlepszą okazję w tym meczu. Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie świetna interwencja bramkarza Podhalanki... A tak czołowy zespół "okręgówki" poszedł za "ciosem". W 17. minucie Mateusz Balcarek został obsłużony dobrym podaniem przez F. Balcarka. Do przerwy golkiper gości jeszcze dwukrotnie wyciągał piłkę z siatki. Dwa razy po gola Patryka Semika, który wpierw celnie uderzył z okolic pola karnego, a następnie przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu. 

 

Po przerwie Podhalanka nieco spuściła nogę "z gazu", lecz nie oznacza to, że nie dążyła po kolejne bramkowe łupy. Trzeba też jednak zauważyć, że czas nie grał na korzyść ekipy z Goleszowa. Trener LKS-u miał do dyspozycji tylko jedną zmianę i mimo ambitnej postawy zespół ten nie był w stanie na dłuższą metę powstrzymać Podhalanki. W 65. minucie Tatarczyk precyzyjnie przymierzył z okolic pola karnego. Kwadrans później Kacper Najzer golem spuentował ładną, dwójkową akcję z Semikiem. Ten drugi ustalił wynik na 7:0 w 83. minucie, jednocześnie kompletując hat-tricka.