Goście z Dankowic nieźle prezentowali się w pierwszych kilkunastu minutach, bardzo słabo w drugiej połowie. W trakcie całego spotkania skonstruowali raptem trzy godne odnotowania akcje ofensywne, stracili sześć goli. - Co powiedzieć po takim meczu...? Popełniliśmy za dużo indywidualnych błędów. Wiele sytuacji mogliśmy rozwiązać inaczej. Za dużo było nonszalancji w naszej grze, za mało gry z "zębem", gry zadziornej. W drugiej połowie nie mieliśmy żadnych atutów, ale na tak wysoką porażkę nie zasłużyliśmy. Sami jesteśmy sobie winni - mówi nieco podłamany Artur Bieroński, szkoleniowiec pokonanego Pasjonata.
 
WSS Wisła odniosła trzecie wysokie zwycięstwo. Dziewięć goli zaaplikowała drużynie z Żabnicy, pięć rywalowi z Leśnej, teraz sześć ekipie z Dankowic. Lokomotywa z Wisły się rozpędza? - Lokomotywa jest rozpędzona. Cieszy to, że zdobyliśmy sześc goli, ale równie istotna jest gra na zero z tyłu. Do 20. minuty przeciwnik był od nas odrobinę lepszy, miał przewagę w środku pola. Później z minuty na minutę nasza przewaga rosła. Wypracowaliśmy sobie sporo sytuacji strzeleckich, nie wszystkie udało nam się wykorzystać - wyraża swoją opinię Tomasz Wuwer, opiekun wiślaków.