W Kaczycach oczekiwano tymczasem w sezonie 2017/2018 lepszej postawy drużyny. – Myślałem, że po cudownym utrzymaniu w A-klasie wzmocnimy się i będziemy wyżej w tabeli. Ale nasz optymizm został zweryfikowany – zaznacza szkoleniowiec Morcinka Tomasz Wenglorz. – Wypadliśmy poniżej oczekiwań i naszych ambicji, ale też możliwości zespołu. Stać było nas na więcej. Warunek był jednak taki, aby przynajmniej w większości meczów grać składem zbliżonym do optymalnego – dodaje trener ekipy z Kaczyc, która finiszowała jesienią na 11. miejscu w stawce i od strefy spadkowej dzielą ją ledwie 2 punkty.

Zdaniem trenera Wenglorza liga ma w obecnym sezonie przebieg wyjątkowo zacięty i nie jest to bynajmniej opinia odosobniona. – W poprzednich rozgrywkach aż tak wyrównanej walki nie było. Nie ma już dominującego Tempa Puńców, słabsza jest też „dwójka” Beskidu Skoczów – klaruje nasz rozmówca, przywołując tytułem podsumowania jesieni największe pozytywne zaskoczenie oraz rozczarowanie pierwszej części a-klasowych zmagań. – Na niespodziankę rundy wyklarował się Orzeł Zabłocie, który nieoczekiwanie wyprzedził jesienią faworyzowanego Piasta Cieszyn. Zawiodła mnie niska pozycja w tabeli Strażaka Pielgrzymowice, który ma bez wątpienia większy potencjał – kończy Wenglorz.