SportoweBeskidy.pl: W Skoczowie chyba spokojnej zimy nie ma...
Ryszard Klaczak:
Dlaczego? Nie mamy żadnych problemów i jak najbardziej patrzymy pozytywnie w przyszłość.

SportoweBeskidy.pl: A widmo powrotu do IV ligi? Zajrzało wam przecież poważnie w oczy w trakcie minionej piłkarskiej jesieni?
R.K.:
Nasz cel przed sezonem został w sposób jasny określony. Niektórzy zawodnicy zdecydowali się pozostać w klubie na warunkach dotychczasowych, natomiast z wyraźnym założeniem gry o awans do IV ligi. To się nie zmieniło. Mierzymy w zdobycie mistrzostwa.

SportoweBeskidy.pl: Finansowo jesteście na to wyzwanie przygotowani?
R.K.:
Jeśli mówimy o relacjach na linii Beskid – Teksid, które kiedyś nieco się załamały, to wszystko zmierza w dobrym kierunku. Wrzesień, październik i listopad były pod względem finansowym na poziomie najlepszych miesięcy sprzed okresu pandemii. Zobaczymy, jak będzie dalej, ale na ten moment wygląda to dosyć optymistycznie. Od stycznia swoje rządy rozpoczyna brazylijski dyrektor, który przychodzi z odlewni Teksid w Portugalii. Przed nami ważne rozmowy, aby zbudować dobre relacje.

SportoweBeskidy.pl: Skoro Brazylijczyk to chyba problemów z finansowaniem piłki nożnej być raczej nie powinno?
R.K.:
Mam taką nadzieję. Mówi się, że każdy Brazylijczyk jest piłkarzem od urodzenia i oby to stwierdzenie okazało się prawdziwe.


SportoweBeskidy.pl: Pod względem wyników jesień była wymarzona?
R.K.:
Wyniki aż samych nas zaskoczyły. Nie przewidywaliśmy, że tak zdominujemy rozgrywki. Patrząc na tabelę minionej rundy byliśmy zespołem zdecydowanie od reszty odstającym. Ale mimo tego zadowolenia nie spoczywamy na laurach. Wiosnę chcemy poświęcić na budowę drużyny pod kątem awansu, a więc takiej, która da sobie później radę na IV-ligowych boiskach. Rozmawiamy oczywiście głównie z zawodnikami mieszkającymi w Skoczowie bądź w powiecie cieszyńskim. „Po słowie” jesteśmy już z trójką piłkarzy, którzy od stycznia stanowić będą solidne wzmocnienie, co zarazem pozytywnie wpłynie na rywalizację w zespole.

SportoweBeskidy.pl: Wygląda na to, że awansu jesteście pewni, tymczasem rundę wiosenną zaczynamy od zera...
R.K.:
Jeżeli ten zespół chce grać w IV lidze i ma takie właśnie aspiracje, to musi się sprawdzić i udowodnić na boisku swoją wartość. Tego się nie obawiam, choć o pewnej loterii mówić możemy, zwłaszcza w piłce w czasie pandemii. Wielkim problemem jest to, że ktoś wpadł na pomysł, aby już na inaugurację grupy mistrzowskiej w marcu zagrały ze sobą najlepsze drużyny jesienią. Okazało się też, że podział na podokręgi wcale nie spowodował zaoszczędzenia pieniędzy przy tak dużej liczbie meczów. Obniżył się poza tym poziom, w moim odczuciu – znacznie.

SportoweBeskidy.pl: Po ewentualnym mistrzostwie Beskid będzie jeszcze silniejszy pod względem kadrowym?
R.K.:
Mogę zdradzić, że jesteśmy po wstępnych rozmowach z dwoma topowymi piłkarzami z regionu, którzy zapowiedzieli, iż w przypadku awansu Beskidu do nas dołączą. To stoper i napastnik, a gwarantuję, że nazwiska wielu zaskoczą.

SportoweBeskidy.pl: Cieszy pewnie prezesa także nowe zaplecze infrastrukturalne klubu?
R.K.:
Nie przesadzę, jeśli powiem, że to poziom co najmniej I ligi. W nowym obiekcie jest fantastyczne zaplecze – hala sportowa, siłownia, sauna, sala szkoleniowo-konferencyjna, klimatyzowane szatnie, biura... Mamy jako klub umowę na czas nieokreślony ze Skoczowskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji, dzięki czemu będziemy mogli z tej bazy swobodnie korzystać. Swoje mecze będą rozgrywały na głównym boisku drużyny seniorów, ale też nasza młodzież. Ale to nie wszystko. Kupiliśmy drugą maszynę do utrzymywania murawy w jak najlepszym stanie. Będzie nam służyć na boisku treningowym „za kuźnią”.