Skoczowianie byli tym zespołem natomiast, który miał więcej do zaoferowania w aspekcie ofensywnym. Dowód tego najbardziej oczywisty to gole. Przed pauzą drogę do celu znalazł mierzący nieomylnie z okolic 8. metra Mieczysław Sikora, choć nieco wcześniej arbiter mógł równie dobrze odgwizdać rzut wolny dla zespołu z Chybia. Z kolei już po zmianie stron przytomne rozegranie z Damianem Szczęsnym spożytkował Michał Szczyrba, który następnie wystąpił w roli asystenta przy bramce Adriana Borkały w sytuacji „oko w oko” z Kamilem Kawą. Poza odnotowanymi trafieniami na uwagę zasługują inne doskonałe okazje Beskidu – m.in. Szczyrba po dwakroć stemplował słupek bramki chybian.


Jak podkreślił po spotkaniu trener zwycięzców Marcin Michalik, po serii mniej udanych sparingów ten z Cukrownikiem przyniósł wreszcie sporą dawkę optymizmu. – Cieszy to, że zagraliśmy „na zero” w obronie. Ogólnie możemy mówić o pozytywach i zmierzaniu we właściwym kierunku – tłumaczy szkoleniowiec ekipy ze Skoczowa.

Co ciekawe, również w szeregach Cukrownika nastroje po rzeczonym test-meczu złe nie były. – Przy zmianie ustawienia główne założenie było takie, aby skoncentrować się na defensywie. Poprawiliśmy się w tym względzie, zwłaszcza patrząc na przebieg pierwszej połowy – zaznacza trener Kamil Sornat, żałując jednocześnie, że kilka wypadów jego podopiecznych w stronę „świątyni” Beskidu „spaliło na panewce”.