Skałka pogodzi faworytów?

 

- Patrząc przez pryzmat tabeli wygrała drużyna, która była faworytem spotkania. Jeleśnianka dysponuje ciekawym i dobrym składem, z wieloma indywidualnościami. Jednak grając ze Skałką i to jeszcze na jej terenie musisz zawsze liczyć się z tym, że możesz przegrać mecz - tak rywalizację drużyn z Jeleśni i Żabnicy, zakończonej zwycięstwem gospodarzy po golach Dominika Natanka Roberta Orła podsumował nasz rozmówca. Skałka, która nie zachwycała zarówno dyspozycją, jak i frekwencją podczas sparingów w przerwie zimowej, w lidze robi swoje i zdobywa kolejny komplet punktów. Kto wie, czy to właśnie drużyna z Żabnicy na koniec nie będzie cieszyła się z awansu do "okręgówki" - doświadczenie, solidność i konsekwencja każą patrzeć na nią jak na coraz pewniejszego pretendenta do najwyższych celów.

 

Patent na faworytów?

 

Po raz kolejny Metal Węgierska Górka potwierdził, że żadna z a-klasowych drużyn mu niestraszna. Już w rundzie jesiennej przywiózł punkty z Żywca, gdzie pokonał Stal-Śrubiarnię 1:0, co określane było mianem niespodzianki. Teraz dokonał tej sztuki ponownie, pokonując na stadionie Grapa Park faworyzowany Beskid Gilowice. Gole dla gości strzelali Damian Tomiczek Konrad Pawlus. Bramkę kontaktową dla Beskidu, która jednocześnie ustaliła wynik spotkania zdobył z rzutu karnego Piotr Górny. - Drużyna z Gilowic to także jeden z faworytów całych rozgrywek, który celuje w awans. Życie po raz kolejny pokazało, że Metal to trudny przeciwnik i że przed meczem z tą drużyną nie można sobie dopisywać punktów - klaruje trener.

 

Detale, detale, detale

 

Hitem kolejki była konfrontacja Magury Bystra i rezerw Orła Łękawica. Po pierwszej połowie i bramce Szymona Bąka prowadzili podopieczni Macieja Skolarza, a wynik 1:0 utrzymywał się do 75. minuty, gdy z rzutu karnego wyrównał Marcin Radwaniak. Po kwadransie obie drużyny strzeliły po golu, za sprawą Bartosza Woźniaka Adriana Lejawy. Decydująca o zwycięstwie bramka padła w 7. minucie doliczonego czasu gry, kiedy o zwycięstwie Magury strzałem głową przesądził Wojciech Płaza. Dzięki temu Magura awansowała na pozycję wicelidera. - Spotkały się drużyny z aspiracjami do awansu, a w takich meczach o zwycięstwie decydują szczegóły. Tak było i tym razem, gdyż o wygranej Magury przesądziła ostatnia akcja spotkania - kwituje szkoleniowiec Magórki.

 

Każdy mecz na wagę złota

 

Taką dewizę wyznają zapewne w Radziechowach, ponieważ w walkę o utrzymanie w trwającym sezonie wplątała się drużyna rezerw GKS-u, która w niedzielę udała się do Lipowej. Goście prowadzili po pierwszej połowie po golu Szymona Szczyrka. Po godzinie gry był remis 1:1, za sprawą gola Macieja Sowy z rzutu karnego. Decydujące o wyniku spotkania były ostatnie minuty meczu, kiedy najpierw w 85. minucie bramkę dla gości zdobył Krzysztof Kupczak, a 120. sekund później wynik ustalił strzałem z rzutu wolnego trener rezerw GKS-u Sebastian Szczotka. - Skrzyczne nie raz udowadniało, że jest solidną drużyną, z którą gra się bardzo trudno. Swoje jednak robią posiłki z pierwszej drużyny GKS-u - wiemy, że reprezentant „okręgówki” ma bardzo mocną kadrę i że grając na poziomie A-klasy nawet 1 zawodnik będzie robił różnicę. Dlatego też wynik nie jest dla mnie zaskoczeniem - wyjaśnia Skórzak.

 

Bez niespodzianki, choć z emocjami

 

Po pewne zwycięstwo do Ciśca wybrał się lider z Żywca. Stal-Śrubiarnia wysoko, bo aż 6:1 pokonała miejscowego Maksymiliana, który jednak przed liderem się nie położył. Worek z bramkami rozwiązał się po rzucie karnym podyktowanym za faul na 18. metrze od bramki gospodarzy. Na 2:0 podwyższył Maciej Pułka strzałem głową. W ostatniej minucie spotkania Maksymilian również egzekwował "11", ale uderzenie Kamila Białka znakomicie obronił Dominik Syc. Po szybkim wznowieniu goście przeprowadzili kontrę i do szatni udali się prowadząc 3:0. Po przerwie lider dołożył 3 gole, ale i drużyna z Ciśca stworzyła sobie na przestrzeni całego spotkania 5 znakomitych sytuacji, z których jedną wykorzystał Patryk Semik. Nie ulega jednak wątpliwości, że Stal-Śrubiarnia zasłużenie sięgnęła po komplet punktów. - Jeden z głównych, o ile nie największy z faworytów udał się do Ciśca i wygrał mecz z serii tych, które wygrywać po prostu musi. Myślałem, że wzmocniony Maksymilian postawi się bardziej. Pewnie z perspektywy murawy czy trybun mecz nie wyglądał na jednostronny, ale zakończył się zgodnie z przewidywaniami - oznajmia Skórzak.

 

Broni nie składają

 

- Pojechaliśmy na mecz, który był dla nas bardzo ważny i w dużej mierze miał zdecydować czy włączymy się w realną walkę o utrzymanie. Ułożył się on dla nas bardzo dobrze, bo już do przerwy prowadziliśmy różnicą 3 goli. Po przerwie przeciwnik nie zmusił nas do szaleńczej obrony, a my zdobyliśmy kolejne bramki. Zwycięstwo oczywiście cieszy, ale nie popadamy w samozachwyt, bo jesteśmy świadomi swoich braków. Będziemy usatysfakcjonowani dopiero wtedy, gdy wyeliminujemy ze swojej gry wszystkie mankamenty - tak w opisowy sposób przedstawił Zbigniew Skórzak zwycięstwo swojej drużyny nad Koszarawą Żywiec po hat-tricku Kamila Zonia i dublecie Marcina Dobranowskiego, sprowadzonego zimą właśnie z żywieckiej drużyny.

 

Wyniki 16. kolejki:

Koszarawa Żywiec – Magórka Czernichów 0:5 (0:3)

Skałka Żabnica – Jeleśnianka Jeleśnia 2:0 (1:0)

Beskid Gilowice – Metal Węgierska Górka 1:2 (0:1)

Skrzyczne Lipowa – GKS II Radziechowy-Wieprz 1:3 (0:1)

Magura Bystra – Orzeł II Łękawica 3:2 (0:1)

Maksymilian Cisiec – Stal-Śrubiarnia Żywiec 1:6 (0:3)

TABELA/TERMINARZ