
Scenariusz (mimo wszystko) niespodziewany
Skuteczny zespół z Radziechów w większości dotychczasowych meczów ligowych obecnego sezonu nie był.
Tym większym zaskoczeniem było to, co działo się w premierowych 45. minutach potyczki GKS-u z ekipą z Pogórza.
Już w 2. minucie gospodarze mieli powody do radości. Z rzutu wolnego z bocznego sektora wrzutkę wykonał Karol Kubieniec, a celną główką popisał się Damian Sanetra. I choć w kolejnych minutach podopieczni Łukasza Hanzela byli częściej „pod grą”, to w końcowej fazie tej połowy zostali znokautowani. Wpierw w 36. minucie po wrzucie z autu i główce Tomasza Janika futbolówkę do bramki skierował przy biernej postawie defensywy LKS-u Igor Handzlik. Goście wznowili grę od środka i... otrzymali kolejny cios. Przechwyt T. Janika pozwolił na „uruchomienie” Kubieńca, który wygrał pojedynek z prawym obrońcą i świetnym strzałem po „długim” słupku podwyższył prowadzenie. Wreszcie w 42. minucie po kilku podaniach futbolówka dotarła do Sanetry, który odwrócił się i przytomnie zagrał na wolne pole do Patryka Pawlusa, mierzącego obok bezradnego bramkarza pogórzan.
– Utrudniliśmy sobie maksymalnie zadanie, tracąc zdecydowanie zbyt łatwo gole. To scenariusz, który niestety się w naszych meczach powtarza, bo samą grę oceniając, to nie wyglądamy tak, jak wyniki na to wskazują – mówi grający szkoleniowiec zespołu z Pogórza. Odrobinę nadziei dało przyjezdnym trafienie z rzutu karnego z doliczonego czasu gry. Przewinienie Miłosza Świniańskiego względem Łukasza Macury zostało spuentowane skuteczną „11” Krzysztofa Kałuży.
Krótko po zmianie stron w dogodnej sytuacji chybił Sanetra, co zemściło się niejako w 58. minucie. Kałuża powtórnie ustawił piłkę na 11. metrze, po tym, jak arbiter dojrzał w zamieszaniu zagranie ręką jednego z zawodników GKS-u w obrębie „16”. – Zrobiło się trochę nerwowo, bo przecież we wcześniejszych meczach mieliśmy różne dziwne sytuacje – zaznacza Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec „Fiodorów”. – Stwarzaliśmy sobie szanse bramkowe, ale znów zaczęła nam szwankować skuteczność, która przed przerwą była wzorowa – dodaje, przywołując m.in. „setkę” Radosława Tracza, przenoszącego piłkę nad poprzeczką z 4. metra po „wykładce” od Pawlusa.
Gospodarzom w sukurs przyszedł przeciwnik, gdy na kwadrans przed finiszem regulaminowego czasu gry do szatni odesłany został z czerwoną kartką Mateusz Kuchnia. Konsekwencją liczebnego osłabienia LKS-u było przypieczętowanie wygranej przez radziechowian – po dośrodkowaniu Kubieńca z rzutu rożnego egzekucji dokonał w 87. minucie Świniański.