Scenariusz przewidywalny... do czasu
Nie dość, że regularnie jesienią Drzewiarz wygrywał, to jeszcze imponował postawą w defensywie. Nijak do tego ma się dzisiejszy premierowy mecz rundy rewanżowej "okręgówki".
Nic nie zwiastowało, że jasieniczanie z Tychów wyjadą rozczarowani. Kiedy boiskowy zegar wskazywał 22. minutę, faworyt prowadził już 2:0 i w pełni boiskowe wydarzenia kontrolował. Gole? Tego otwierającego wiosenny dorobek odnotował Mateusz Wajdzik, który wykorzystał dogranie Dawida Ogrockiego. Podwyższenia rezultatu dokonał Konrad Kuder, który bezbłędnie uderzył z 11. metrów w następstwie kuriozalnego zagrania ręką w polu karnym przez obrońcę ZET-ki. – Stwarzaliśmy kolejne okazje, znacznie częściej od przeciwnika operowaliśmy piłką i nie zanosiło się, że możemy mieć jakiekolwiek problemy – zauważa Kuder, grający trener Drzewiarza.
Nawet gol kontaktowy gospodarzy z 40. minuty zmienił niewiele, bo tuż po wznowieniu spotkania Drzewiarz „odjechał” przeciwnikowi na 2 gole. Kuder dorzucił futbolówkę z rzutu rożnego, a w siatce ulokował ją Konrad Pala. Był to ostatni moment satysfakcji jasieniczan. W 73. minucie dali się ponownie zaskoczyć, choć moment wcześniej po pojawieniu się na placu boju z bliska spudłował Adam Waliczek. Końcowe fragmenty meczu przy wyniku „stykowym” były nerwowe. Waliczek mógł w jednym z wypadów dobić ekipę z Tychów, tymczasem zmarnowana okazja znów się zemściłam gdy w 90. minucie piłkarze ZET-ki umiejętnie spożytkowali rzut wolny. Straty „oczek” wicelider ligi mógł uniknąć, lecz w doliczonym czasie gry Pala uderzył nad bramką z okolic 16. metra.
– Nie tak wyobrażaliśmy sobie inaugurację. Czujemy duże rozczarowanie – komentuje szkoleniowiec zespołu z Jasienicy.