Sebastian Snaczke w STREFIE WYWIADU: Początek? Pasja i podwórko
Do bram A-klasy puka najmłodszy, prężnie działający i rozwijający się klub w naszym regionie. KS Bystra po pierwszej części sezonu jest liderem klasy B. Niedawno w Bystrej ruszyła Akademia Małego Bystrzaka. O lidze, upragnionym awansie i funkcjonowaniu klubu rozmawialiśmy, w ramach STREFY WYWIADU, z Sebastianem Snaczke, grającym prezesem "Bystrzaków".
SportoweBeskidy.pl: Kiedy i w jakich okolicznościach zrodził się pomysł na utworzenie w Bystrej klubu piłkarskiego? Sebastian Snaczke: Z powstaniem klubu wiąże się ciekawa historia. Nie mamy do czynienia z perspektywą dwóch lat, od kiedy on funkcjonuje. Pomysł zrodził się na podwórku. Jako mali, usportowieni „bystrzanie” graliśmy w piłkę, zakładaliśmy rozmaite kluby, oczywiście wtedy w formie zabawy. Cały czas pomysł z nami był, w 2013 roku doszliśmy wspólnie do wniosku, że marzenia z dzieciństwa możemy urzeczywistnić. Z jednej strony chcieliśmy przeżyć niesamowitą przygodę, z drugiej, zrobić coś dla naszej miejscowości.
SportoweBeskidy.pl: Każdy może założyć klub sportowy? Naszych czytelników ten temat na pewno zainteresuje. S.S.: To nie jest skomplikowany proces. W naszym przypadku mamy do czynienia ze stowarzyszeniem, do utworzenia którego potrzebowaliśmy 15 osób. Kolejne etapy to spotkanie założycielskie, przygotowanie statutu i dokumentów. Różnorakie "ściągawki" są dostępne. Następnie musieliśmy się zgłosić do rozgrywek. Samo założenie klubu jest w zasadzie bardzo proste. Dużo trudniejsze jest jego prowadzenie. To duże wyzwanie. Szersza grupa osób zaangażowanych w projekt jest niezbędna.
SportoweBeskidy.pl: KS Bystra to nie tylko seniorzy występujący aktualnie w B-klasie, ale także drużyna juniorów. Od niedawna funkcjonuje także Akademia Małego Bystrzaka. S.S.: Zgadza się. Rozpoczęliśmy od seniorów, ponieważ założyciele stanowią trzon drużyny. Ponadto piłka seniorska cieszy się największym zainteresowaniem mediów i kibiców. Od samego początku myśleliśmy o utworzeniu zespołów młodzieżowych. Latem tego roku powstała drużyna juniorów, do jej powołania przymierzaliśmy się dużo wcześniej. Byliśmy wiosną poprzedniego sezonu liderem B-klasy, ze względów proceduralnych musieliśmy zakładać jej utworzenia. Gra w A-klasie się z tym wiąże, a my o tym ciągle myślimy. To oczywiście nie jedyny powód. Zauważyliśmy potencjał wśród naszych młodszych kolegów. Pojawiła się grupa zainteresowana grą w takim zespole, zachęciła kolejne osoby, w ten sposób powstała drużyna juniorów, która została zgłoszona do rozgrywek. Chłopcy wcześniej nigdzie nie grali, wiedzieliśmy, że jesień będzie dla nich trudna. Jesteśmy zbudowani ich postawą, mają na swoim koncie pierwsze bramki, pierwsze punkty. Najważniejsze jest to, że nie poddają się, chcą się uczyć, chcą tworzyć drużynę. Akademia Skrzata to pomysł, który również od dłuższego czasu chodził nam po głowach. Wiosną, w ramach projektu gminnego, odwiedzaliśmy przedszkola, szkoły podstawowe. Dzieci aktywnie brały udział w treningach pokazowych, rodzice pytali o terminy kolejnych. Korzystając z potencjału i zainteresowania założyliśmy akademię, w której aktualnie są dwie grupy wiekowe – 4-6 lat, 7-9 lat. Młodzi piłkarze spotykają się dwa razy w tygodniu, świetnie się bawią. Ilość uczestników stale rośnie. Niedawno odbył się chrzest małych sportowców. Po miesiącu wspólnych treningów postanowiliśmy ich docenić. Rodzice są zadowoleni, dzieci również.
SportoweBeskidy.pl: Grający trener to zjawisko często spotykane, grających prezesów jest zdecydowanie mniej. S.S.: W naszej klasie rozgrywkowej mamy podobną sytuację u naszego największego rywala z Grodźca Śląskiego. W Pisarzowicach prezes jeszcze niedawno biegał po boisku. Zdaję sobie sprawę z tego, że być może to nie jest idealne rozwiązanie, ale nie mógłbym sobie odmówić wskoczenia w krótkie gacie i biegania po boisku, bo to sprawia mi przyjemność. W naszym przypadku to była także konieczność.
SportoweBeskidy.pl: Na czym polega fenomen klubu z Bystrej? Jak na warunki B-klasy prężnie działacie marketingowo, towarzyszy wam liczne grono kibiców. Kluby a-klasowe, kluby z „okręgówki” mogą z was brać przykład. S.S.: Wszystkim członkom klubu towarzyszy pasja, wszyscy są zaangażowani w życie klubu. Staramy się wykorzystywać cechy entuzjastów, które przekładają się na różnorakie pomysły. Pomysły natomiast staramy się realizować. Mamy swoją wizję funkcjonowania klubu na tym poziomie. Chcieliśmy postawić na mocną identyfikację z lokalną społecznością i to się udało. Przykładowo, zamówiliśmy do tej pory 250 szalików, nie mamy ani jednego. Fantastycznie prezentuje się frekwencja na naszych meczach. Średnio nasze domowe spotkania śledzi około 200 kibiców, najciekawsze około 300. Czasami tyle osób pojawia się na meczach I ligi. Na mecze wyjazdowe jeździ autokar z kibicami, którzy sami organizują sobie wyjazdy. Mamy fanów w Bystrej, Mesznej, Buczkowicach. Klub zakładały osoby związane z Bystrą. Spodziewaliśmy się zainteresowania ze strony rodzin, przyjaciół. Skala zjawiska nas mocno zaskoczyła. Jesteśmy tym niesamowicie zmotywowani, to nadaje naszej zabawie wyjątkowy sens. Obecność kibiców, zainteresowanie z ich strony naszymi występami, to dodatkowy bodziec do pracy. Kibiców mamy niesamowitych.
SportoweBeskidy.pl: Poprzedni sezon, przed którym Bystra zapowiadała walkę o awans. Porażka w końcówce, czy nauka i doświadczenie? S.S.: Jedno i drugie. Nie wykorzystaliśmy szansy. O ile dobrze pamiętam, na pięć kolejek przed końcem rozgrywek mieliśmy pięć punktów przewagi. Niektórzy chłodzili szampany, szykowali się do fety z okazji awansu. Zabrakło doświadczenia, mieliśmy pod koniec sezonu problemy kadrowe. Zmiennicy spisali się dobrze, ale czegoś zabrakło. Ciężko jednoznacznie powiedzieć czego. Wyciągnęliśmy wnioski.
SportoweBeskidy.pl: Wygląda na to, że z dobrym skutkiem. Bystra po pierwszej części trwającego sezonu jest liderem. S.S.: W rundę weszliśmy nierówno. Po wysokim zwycięstwie na inaugurację zanotowaliśmy porażkę i remis. Wydawało się, że runda będzie ciężka, ale wygraliśmy sześć spotkań z rzędu. Zakończyliśmy jesień na pozycji lidera. Cieszy dorobek punktowy, ale także nasza postawa. Większość spotkań przebiegała pod nasze dyktando, potrafiliśmy zdominować rywali. Pod względem sportowym to była udana jesień, rozbudziła apetyty przed wiosną.
SportoweBeskidy.pl: Do dwóch razy sztuka? S.S.: Awans jest zdecydowanie celem na ten sezon. Dojrzeliśmy jako drużyna, chcemy zrobić coś fajnego. Chcemy awansować, ponieważ chcemy się rozwijać. Kadrę mamy silną, w B-klasie nie ma zbyt wielu zawodników, którzy mogliby stanowić o naszym wzmocnieniu. Wspólnie z trenerem Maćkiem Tokarczykiem doszliśmy do wniosku, że nie zamykamy się na nowych graczy, ale dołączyć do nas mogą tylko tacy zawodnicy, którzy zapewnią jakość drużynie, uzupełnianie składu nas nie interesuje. Konkretów jeszcze nie ma.
SportoweBeskidy.pl: A-klasa to szczyt marzeń „Bystrzaków”? S.S.: Na obecną chwilę na pewno tak. Naszym celem nadrzędnym jest gra w A-klasie. Co będzie dalej, zobaczymy? Nie ukrywam, że chcemy wykorzystać dobry klimat wokół klubu i pozytywną koniunkturę. Klub się rozwija dynamicznie. Chcemy się zadomowić w A-klasie. Jest dużo inspirujących przykładów wokół nas. Chcemy z nich czerpać.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. S.S.: Dziękuję.
Rozmawiał: Krzysztof Biłka