Trzy ostatnie mecze ligowe piłkarze Spójni Zebrzydowice wieńczyli porażkami. Takie rozstrzygnięcie zakładano też w Wiśle, zwłaszcza biorąc pod uwagę jesienną konfrontację obu zespołów.

Spojnia Zebrzydowice radosc W Zebrzydowicach podopieczni trenera Tomasza Wuwera całkowicie gospodarzy zdominowali, triumfując w sposób bardzo przekonujący 7:1. I w obliczu potyczki rozegranej minionej niedzielę również wysokie zwycięstwo wiślan wszem i wobec przewidywano. Zaskoczeniem była już premierowa połowa, w której obie drużyny zgromadziły po jednym golu. W drugiej sukces przypieczętowali goście, wygraną dał im skutecznie wykonany rzut karny przez Roberta Janulka w 93. minucie rywalizacji.

Czy w szeregach Spójni zwycięstwo było w jakichkolwiek oczekiwaniach przewidywane? – Spodziewaliśmy się przede wszystkim dobrego meczu w naszym wykonaniu, bo wreszcie zagraliśmy w mocniejszym składzie – mówi szkoleniowiec Dariusz Owczarczyk, nawiązując do powrotu do składu najlepszego strzelca Tomasza Mrówki oraz podstawowych obrońców – Dawida Piguły i Mirosława Stabli. – Zwycięstwo? Wiadomo, jak to w piłce bywa. Walczyliśmy, choć po straconym golu rzeczywiście można było mieć obawy, czy stawimy czoła gospodarzom – dodaje trener beniaminka „okręgówki”.

Goście skorzystali na nieskuteczności faworyta, sami potwierdzili walory, z których są znani. – Z naszej strony była to fajna, spokojna gra. Należą się pochwały chłopakom, za walkę czekała nagroda – zaznacza Owczarczyk, który przyczyn wyjazdowej wygranej swoich podopiecznych nie dopatruje się jednak w niedyspozycji piłkarzy WSS Wisła. – To solidny zespół i choć teoretycznie powinien sobie z nami poradzić, to zagraliśmy naprawdę dobrze. Czasem ambicja w połączeniu z piłkarskim szczęściem może prowadzić do takich niespodziewanych rozstrzygnięć – kończy szkoleniowiec ekipy z Zebrzydowic, która w tabeli ligi okręgowej plasuje się aktualnie na 10. miejscu.

Owczatczyk Dariusz Spojnia rus