Kto grał lepiej, ten... tracił gola

Premierowy tej wiosny mecz w Brennej był widowiskiem o tyle interesującym, że jego losy zmieniały się. I niekoniecznie tak, jak na to „optyka” gry wskazywała. Gospodarze na wstępie byli stroną aktywniejszą, ale w 21. minucie Maciej Matuszka dał prowadzenie „dwójce” Beskidu. Gdy wydawało się, że skoczowianie są na dobrej drodze, by przejąć inicjatywę po upływie kilkunastu sekund był... remis. Sytuacja wkrótce powtórzyła się, bo dobry fragment podopieczni Przemysława Meissnera przypłacili stratą bramki w minucie 35. Niebawem za sprawą Dawida Bystronia ponownie szanse zespołów wyrównały się.

Po pauzie wymiana ciosów także miała zgodny przebieg. W 57. minucie trafienie Michała Ferfeckiego uszczęśliwiła ekipę z Brennej, lecz na kwadrans przed końcem Wiktor Bochenek ustalił rezultat starcia, którego ostateczne rozstrzygnięcie uznać można skądinąd za sprawiedliwe. – Był to niewątpliwie dziwny mecz, bo kto w nim miał lepszy fragment gry, ten tracił gola. My byliśmy nieco lepsi w pierwszej połowie, przeciwnik w drugiej. Generalnie rzucał się w oczy trochę festynowy charakter spotkania – podkreśla szkoleniowiec miejscowych.

Pandemia zrobiła swoje

Wspomniany podział punktów w Brennej to dla obu zespołów wynik tylko częściowo satysfakcjonujący, tym bardziej, że skromna zdobycz będzie zaliczona do tabeli grupy mistrzowskiej. Wcześniej pełniący rolę gospodarza Beskid podobny łup zaliczył w Dębowcu ze Strażakiem, gdzie gole nie padły. – Brak konsekwencji i koncentracji w naszej grze na razie niestety widać, pojawiają się też indywidualne błędy. Nie mam wątpliwości, że to wpływ długiej przerwy ligowej i nieregularnych treningów w okresie pandemii – komentuje Meissner.

W powyższą opinię wpisać można również kiepski start wiosny w wykonaniu świetnych w poprzedniej części rozgrywek a-klasowych futbolistów z Hażlacha. Na inaugurację Victoria przegrała w Iskrzyczynie, w miniony weekend „zgubiła” zaś ważne punkty domowe w konfrontacji z rywalem z Kończyc Małych. – Na podstawie wyników, ale i tego, co sam widziałem w naszym sparingu z Victorią, liczyłem na znacznie lepszą postawę tej drużyny. Dla mnie była głównym kandydatem, aby Piastowi pokrzyżować szyki w walce o awans – ocenia nasz rozmówca.
 



Piast mocny, Błyskawica także

Najefektowniej w 18. kolejce zaprezentowały się zespoły, które po dokonanym podziale na grupy plasują się na samym szczycie stawki. Piast rozbił Iskrę 6:0, z kolei „dwucyfrówkę” kosztem ekipy z Ochab fetowała Błyskawica Kończyce Wielkie. – W tabeli różnica jest tak niewielka, że zdarzyć może się wszystko. Błyskawica ma solidny zespół, dobrego trenera, ponoć ciężko zimą pracowała. Kto wie, czy w rywalizacji o mistrzostwo nie odegra jakiejś istotnej roli – dodaje trener Beskidu.

Weekend, który upłynął zapamiętany zostanie ponadto z innych istotnych zdarzeń. Debiutanckiego gola po powrocie do KS Nierodzim strzelił Adrian Sikora, kontuzji już w pierwszej połowie doznał jego brat Mieczysław. Zwycięstwo zespołowi z Rudnika zapewnili z kolei gracze rutynowani, ze strzelającym gola efektownym lobem z 40-metrowej odległości Ireneuszem Brachaczkiem na czele.

Czego możemy spodziewać się tymczasem po dalszej fazie zmagań w sezonie 2020/2021? – Jest tak naprawdę kilka drużyn w obu grupach, które będą mocno zainteresowane grą o awans, bądź uniknięcie degradacji. Większość jednak nie będzie odczuwała szczególnego „ciśnienia” – podsumowuje Przemysław Meissner.

Grupa I

Wyniki 18. kolejki:
Piast Cieszyn – Iskra Iskrzyczyn 6:0 (3:0)
KS Nierodzim – Błękitni Pierściec 3:3 (2:1)
Victoria Hażlach – LKS Kończyce Małe 0:2 (0:0)

TERMINARZ / TABELA

Grupa II

Wyniki 18. kolejki:
Zryw Bąków – Orzeł Zabłocie 1:4 (0:1)
Błyskawica Kończyce Wielkie – LKS Ochaby '96 10:0 (4:0)
Beskid Brenna – Beskid II Skoczów 3:3 (2:2)
LKS Rudnik – Strażak Pielgrzymowice 3:2 (1:0)

TERMINARZ / TABELA