
Skąd tak niskie loty Orła?
Obserwatorzy rozgrywek skoczowskiej A-klasy wciąż zachodzą w głowę odnośnie przyczyn słabej postawy Orła Zabłocie w obecnym sezonie.
Dokładnie więc z pytaniem postawionym w tytule „wybraliśmy się” do Mateusza Saltariusa. Któż bowiem miałby znać odpowiedź na regres formy a-klasowicza, jeśli nie jego szkoleniowiec? – Znaleźliśmy się w bardzo ciężkiej sytuacji kadrowej. Straciliśmy właściwie wszystkich zawodników, którzy decydowali o naszej sile ofensywnej. I to widać, bo tworzymy mało sytuacji i nie możemy zbilansować ponoszonych strat bramkowych – wyjaśnia sam zainteresowany.
Fakty są w personalnym kontekście nieubłagane dla ekipy z Zabłocia. Przed bieżącym sezonem szeregi Orła opuścili Dawid Pisarek i Sławomir Waleczek, kierujący swoje piłkarskie kroki odpowiednio do Bronowa oraz Strumienia. Wcześniej z klubem pożegnał się Jakub Puzoń, dziś piłkarz broniący barw IV-ligowej Spójni Landek. Jakby tego było mało już w trakcie zmagań decyzję o zawieszeniu butów „na kołku” podjął inny snajper Tomasz Holewik.
Orzeł przegrał dotychczas wszystkie 8 spotkań a-klasowych i tylko nieznacznie lepszym bilansem bramkowym wyprzedza w tabeli LKS Rudnik. – Mamy młody i mało doświadczony zespół, na którego korzyść działa czas. Musimy dotrwać do zimy. Jestem „po słowie” z kilkoma piłkarzami, więc nasza sytuacja powinna się znacząco poprawić i przełożyć na wyniki w rundzie rewanżowej – dodaje z optymizmem trener Saltarius.
Najbliższy konkurent ligowy zabłocian, w sobotnie popołudnie 9 października, to znacznie wyżej notowana Iskra Iskrzyczyn. – Jedziemy na to spotkanie z pewną nadzieją, bo kadrowo będziemy trochę mocniejsi. Byłoby super, gdybyśmy powalczyli o wreszcie dobry dla nas wynik – kontynuuje nasz rozmówca.