Ligowy przedsmak dostarczył wiele emocji. W regulaminowym czasie na tablicy wynik pokazywał 1:1. Wpierw Błyskawicę na prowadzenie wyprowadził Szymon Płoszaj, a po zmianie stron do remisu doprowadził Marcin Mazurek. Triumfatora rozstrzygnęły więc rzutu karne, których bohaterem został Krzysztof Michałowski. Bramkarz drogomyślan obronił dwie "11", walnie przyczyniając się do zwycięstwa Błyskawicy. – Zespół z Wisły zdominował nas szczególnie w drugiej połowie. Wtedy także na wysokości zadania stanął Krzysiek, zaliczając kilka efektownych interwencji. W pierwszej gra toczyła się w bardziej wyrównanym tempie. Summa summarum cieszymy się z tego pucharu, choć ciąży na nas jakaś klątwa – stwierdza trener Błyskawicy, Krystian Papatanasiu.

O jakiej klątwie mowa? W finałowym starciu kontuzji zaznali Mariusz Saltarius oraz Rafał Dziadek. Urazy tak istotnych zawodników przy i tak widocznych problemach kadrowych ekipy z Drogomyśla nie są optymistycznym sygnałem. – Kosztował nas trochę zdrowia ten puchar. Kolejnych 2 zawodników wypadło i jestem tym mówiąc szczerze załamany. O ile uraz Saltariusa nie jest bardzo poważny, tak wstępna diagnoza o zdrowiu Rafała Dziadka nie jest optymistyczna. Światełkiem w tunelu są jednak powroty Łukasza Halamy oraz Dawida Lecha – kończy Papatanasiu.