Kto wie jak potoczyłby się mecz w Zebrzydowicach, gdyby w zespole gości zabrakło Szymona Płoszaja. Supersnajper z Wisły dziś wtórnie błysnął swoim kunsztem i "nosem" w polu karnym rywala, zapewniając trzy punkty swojej drużynie. 24-latek Szymona Prostackiego po raz pierwszy pokonał w 14. minucie spotkania, wykorzystując wówczas błąd defensorów Spójni. Po kwadransie "dla" przyjezdnych, to gospodarze doszli do głosu. - Wypracowaliśmy sobie trzy fajne sytuacje, ale brakowało nam nieco skuteczności. Strzelaliśmy minimalnie obok słupka i poprzeczki - wylicza Grzegorz Łukasik, szkoleniowiec Spójni, która przed przerwą wyrównała. Gola do "szatni" po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobył Mirosław Stabla.

W drugich 45. minutach na boisku lepiej prezentowali się zawodnicy nad którymi pieczę sprawuje Tomasz Wuwer. Trener Wisły ręce w geście tryumfu wznieść mógł w minucie 63., kiedy to Płoszaj wykorzystał - dodajmy, że kontrowersyjnie podyktowany - rzut karny. Był to zarazem gol zapewniając liderowi kolejne trzy "kamyczki". - Zagraliśmy niezłe spotkanie. Utarliśmy nosa liderowi swoją postawą. Zabrakło dziś jednak nieco szczęścia, by świętować - ocenił Łukasik. 
 
Protokół meczowy poniżej.