Podopieczni Jerzego Sordyla stanęli w ostatnim meczu rundy na wysokości zadania. Pokonali na wyjeździe GLKS Wilkowice, rzutem na taśmę wywalczyli mistrzostwo jesieni. jerzy sordyl Rywalizację na szczycie – GLKS podejmował Czarnych Jaworze jako lider A-klasy – goście rozstrzygnęli na swoją korzyść po przerwie. Przed zmianą stron stracili gola. – W pierwszej połowie mieliśmy więcej z gry, byliśmy zespołem aktywniejszym. Natomiast w drugiej zdominowaliśmy przeciwnika. Gospodarze nie zagrażali naszej bramce. Gola zdobyli po błędzie arbitra liniowego, który do pomyłki się przyznał. Piłka opuściła boisko, zawodnik GLKS-u zagarnął ją zza linii. Akcja zakończyła się celnym uderzeniem. Strzelec zdaniem wielu osób był na spalonym. Takie rzeczy się zdarzają, wszyscy popełniamy błędy. Udało nam się odwrócić losy meczu. Przed trafieniem na 2:1 zmarnowaliśmy kilka dogodnych sytuacji – mówi Jerzy Sordyl, trener Czarnych.

Spadkowicz z „okręgówki”, zarazem jeden z faworytów rozgrywek zimę spędzi zatem w fotelu lidera. – Wszystko ciekawie się ułożyło. Lider w ostatnim meczu grał z wiceliderem. Wygraliśmy, odzyskaliśmy gorący fotel lidera. Różnice w czołówce są minimalne. Dwie kolejki mogą układ przewrócić do góry nogami. Zapowiada się interesująca rywalizacja wiosną – podkreśla nasz rozmówca.

Ścisk w czołówce jest duży, ponieważ pretendenci do gry o najwyższe cele gubili punkty z teoretycznie słabszymi zespołami. Wpadki zaliczyli także Czarni. – Odzyskaliśmy pierwsze miejsce rzutem na taśmę. Sami napisaliśmy sobie taki scenariusz. Straciliśmy punkty z Sokołem Buczkowice czy Beskidem Godziszka. Nasi rywale również przegrywali niespodziewanie. Zespół, który wiosną zaliczy najmniej wpadek z drużynami z dolnej i środkowej części tabeli będzie mistrzem. Straty w konfrontacjach z bezpośrednimi rywalami w walce o mistrzostwo trzeba kalkulować – kończy trener ekipy z Jaworza.