Początkowo w rywalizacji na „Górce” nie mieli powodów do zadowolenia wszyscy ci, którzy wspierali gospodarzy. Po dwakroć podopieczni Adriana Oleckiego dali się zaskoczyć – wpierw za sprawą rzutu rożnego i dośrodkowania w pobliże swojej bramki, następnie zaś rzadkiej urody fenomenalnym strzałem jednego z rywali nożycami z okolic „16”. Inna sprawa, że wynik 0:2 nieszczególnie odzwierciedlał przebieg sparingu...
 


 

– Operowaliśmy piłką znacznie częściej od Beskidu. Ale to przeciwnik oddał strzały, które znalazły drogę do siatki. Nam skuteczności brakowało, bo mieliśmy też swoją świetną szansę – opisuje szkoleniowiec bielszczan, wspominając choćby o dwójkowym rozegraniu Giorgi MerebaszwiliegoMaksymilianem Nowakiem, po którym młodszy z zawodników Podbeskidzia II chybił w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości.

W przerwie w bielskich szeregach dokonane zostały korekty, które miały poprawić grę i jej efekt finalny. Tak też się stało. Kolejno Bartosz Dziemidowicz, Dawid Polkowski i Franciszek Liszka celnie strzelali do bramki Beskidu, w każdym przypadku była to sprawna egzekucja dograń z bocznych stref boiska. Remontada rezerw Podbeskidzia przybrałaby zarazem wyższych rozmiarów, gdyby uderzenie Michała Stempniewicza z dystansu poszybowało nieco dokładniej, niż w słupek.