
Piłka nożna - A-klasa
„Spodziewaliśmy się dobrej postawy, ale nie aż takiej przewagi”
W rundzie jesiennej bielskiej A-klasy na absolutnego hegemona wyrósł zespół Czarnych Jaworze, budując na półmetku aż 13-punktową przewagę nad rywalami. Zima lidera będzie zatem spokojna, choć jak podkreśla trener Tomasz Duleba, żadnej euforii w Jaworzu nie ma.
SportoweBeskidy.pl: 12 zwycięstw, 1 remis i żadnej porażki – zaskoczeni tym, czego dokonaliście jesienią?
Tomasz Duleba: Nieskromnie powiem, że spodziewaliśmy się bardzo dobrej postawy w rundzie jesiennej. I takie były marzenia, aby zdobyć dużo punktów i zbudować przewagę nad rywalami. Rzeczywiście chyba jednak nasz bilans te oczekiwania przerósł. Zwłaszcza mam tu na myśli różnicę punktów w odniesieniu do innych zespołów. W drużynę natomiast wierzyłem, bo po porażce z Wilkowicami, która zamknęła nam drogę do „okręgówki”, nastąpiła podwójna mobilizacja do pracy. Runda bez porażki jest tego pokłosiem.
SportoweBeskidy.pl: Faktycznie Czarni według pana aż tak odstają od reszty a-klasowej stawki?
T.D.: Trzeba przyznać, że zwycięstwa, które odnosiliśmy były zasłużone. W wielu meczach stwarzaliśmy sobie mnóstwo sytuacji i mogliśmy wygrywać nawet wyżej. Dużo więcej spodziewałem się też po rywalach. Trudno było oczywiście wskazać głównego przeciwnika, ale kilka zespołów na tym poziomie ma potencjał. Myślę tu choćby o Zaporze Porąbka, czy Pionierze Pisarzowice, który ma trenera z dobrym warsztatem i niezłą kadrę, choć na wyniki przełożenia to do końca nie znalazło. Solidne są też ekipy z Bestwinki i Wapienicy. Ale okazało się, że wszyscy poza nami punkty tracili, na niespodziankę wyrósł jednocześnie Sokół Buczkowice.
SportoweBeskidy.pl: Atuty drużyny z Jaworza?
T.D.: Przede wszystkim szeroka i wyrównana kadra, To największy plus, bo każdy zawodnik miał zmiennika, który w odpowiednim momencie robił swoje. Mamy w klubie drużynę rezerw, której współpraca z „jedynką” układała się bardzo fajnie. Chłopcy, którzy „schodzili” z pierwszego zespołu, by zagrać w B-klasie dawali z siebie wszystko, traktując to jako coś zupełnie normalnego. Uniknęliśmy więc tzw. pustych przebiegów, bo każdy zawodnik był w meczowym rytmie.
Drugi istotny element to ciężka praca na treningach w połączeniu z solidną frekwencją i odpowiednią atmosferą. Była widoczna w drużynie zdrowa rywalizacja, co bardzo nam pomogło. Żadnego gola nie puścił jesienią Szymon Korzus, który stawał wielokrotnie na wysokości zadania, choć nie brakowało trudnych meczów, jak choćby ten w Pisarzowicach, gdzie gospodarze mieli swoje okazje bramkowe. Ale i gdy naszego podstawowego golkipera brakowało, to pojawiał się między słupkami godny zastępca.
SportoweBeskidy.pl: Czujecie się już mistrzami przy tak dużej przewadze?
T.D.: Obecna sytuacja nie może nas uśpić. Musimy ciągle podnosić poziom sportowy, myśleć poważnie o najbliższym meczu i mimo wszystko spoglądać za plecy. Nie ma żadnej euforii, choć mamy świadomość, że nasze położenie jest bardzo dobre. Nikogo nie zamierzamy lekceważyć. Zaliczyliśmy w minionej rundzie mecz w Bestwince, gdzie rywal nie dał nam rozwinąć skrzydeł, więc ważne jest, aby zachować czujność. A że myślimy w Jaworzu perspektywicznie, to realizując a-klasowy cel chcemy dobrze przygotować się do gry w „okręgówce”.
Tomasz Duleba: Nieskromnie powiem, że spodziewaliśmy się bardzo dobrej postawy w rundzie jesiennej. I takie były marzenia, aby zdobyć dużo punktów i zbudować przewagę nad rywalami. Rzeczywiście chyba jednak nasz bilans te oczekiwania przerósł. Zwłaszcza mam tu na myśli różnicę punktów w odniesieniu do innych zespołów. W drużynę natomiast wierzyłem, bo po porażce z Wilkowicami, która zamknęła nam drogę do „okręgówki”, nastąpiła podwójna mobilizacja do pracy. Runda bez porażki jest tego pokłosiem.
SportoweBeskidy.pl: Faktycznie Czarni według pana aż tak odstają od reszty a-klasowej stawki?
T.D.: Trzeba przyznać, że zwycięstwa, które odnosiliśmy były zasłużone. W wielu meczach stwarzaliśmy sobie mnóstwo sytuacji i mogliśmy wygrywać nawet wyżej. Dużo więcej spodziewałem się też po rywalach. Trudno było oczywiście wskazać głównego przeciwnika, ale kilka zespołów na tym poziomie ma potencjał. Myślę tu choćby o Zaporze Porąbka, czy Pionierze Pisarzowice, który ma trenera z dobrym warsztatem i niezłą kadrę, choć na wyniki przełożenia to do końca nie znalazło. Solidne są też ekipy z Bestwinki i Wapienicy. Ale okazało się, że wszyscy poza nami punkty tracili, na niespodziankę wyrósł jednocześnie Sokół Buczkowice.
SportoweBeskidy.pl: Atuty drużyny z Jaworza?
T.D.: Przede wszystkim szeroka i wyrównana kadra, To największy plus, bo każdy zawodnik miał zmiennika, który w odpowiednim momencie robił swoje. Mamy w klubie drużynę rezerw, której współpraca z „jedynką” układała się bardzo fajnie. Chłopcy, którzy „schodzili” z pierwszego zespołu, by zagrać w B-klasie dawali z siebie wszystko, traktując to jako coś zupełnie normalnego. Uniknęliśmy więc tzw. pustych przebiegów, bo każdy zawodnik był w meczowym rytmie.
Drugi istotny element to ciężka praca na treningach w połączeniu z solidną frekwencją i odpowiednią atmosferą. Była widoczna w drużynie zdrowa rywalizacja, co bardzo nam pomogło. Żadnego gola nie puścił jesienią Szymon Korzus, który stawał wielokrotnie na wysokości zadania, choć nie brakowało trudnych meczów, jak choćby ten w Pisarzowicach, gdzie gospodarze mieli swoje okazje bramkowe. Ale i gdy naszego podstawowego golkipera brakowało, to pojawiał się między słupkami godny zastępca.
SportoweBeskidy.pl: Czujecie się już mistrzami przy tak dużej przewadze?
T.D.: Obecna sytuacja nie może nas uśpić. Musimy ciągle podnosić poziom sportowy, myśleć poważnie o najbliższym meczu i mimo wszystko spoglądać za plecy. Nie ma żadnej euforii, choć mamy świadomość, że nasze położenie jest bardzo dobre. Nikogo nie zamierzamy lekceważyć. Zaliczyliśmy w minionej rundzie mecz w Bestwince, gdzie rywal nie dał nam rozwinąć skrzydeł, więc ważne jest, aby zachować czujność. A że myślimy w Jaworzu perspektywicznie, to realizując a-klasowy cel chcemy dobrze przygotować się do gry w „okręgówce”.