Na łamach partnerskiego serwisu SportSlaski.pl ukazał się pierwszy odcinek stałego cyklu „TAK TO WIDZĘ”, w którym swój futbolowy punkt spojrzenia prezentuje Filip Surma, dziennikarz stacji NC+.

Filip Surma

Kojarzycie komedię „Spokojnie, to tylko awaria” z 1982 roku? Na wadliwie skonstruowanym statku kosmicznym wszystko dzieje się na opak. Spoglądając na wyniki meczów sparingowych na pierwszy rzut oka często możemy mieć podobne skojarzenia. Drużyna z pierwszej ligi gładko wygrywa z zespołem z ekstraklasy. GKS Tychy – Ruch Chorzów 5:0. Ten sam jednak GKS za chwilę przegrywa z drugoligowcem. Odra Opole – GKS Tychy 2:1. Oczywiście taka sytuacja nie dotyczy tylko śląskiego regionu. Chojniczanka Chojnice – Wisła Kraków? 3:1. Lechia Gdańsk – Gryf Wejherowo? 1:2. Czwartoligowy Rzemieślnik Pilzno kontra pierwszoligowa Puszcza Niepołomice? 3:0. Z drugiej jednak strony dochodzą do nas informacje, że Piast Gliwice zremisował z CSKA Moskwa 0:0, Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało SV Ried 3:1, Lech Poznań zwyciężył Spartę Praga 2:1, a Legia Warszawa wygrała z Dinamem Kijów 1:0. Patrząc przez pryzmat wyników można zachodzić w głowę, o co w tym wszystkim chodzi?

Po wygranym meczu sparingowym wielu wydaje się, że zespół jest – jak to się mówi na Śląsku – „w sztosie”. Z kolei po porażce, w niejednym klubie zaczyna być nerwowo. Zawodnicy denerwują się, że nie są jeszcze w pełni formy, a kibice grzmią na forach o słabości polskiej piłki nożnej. W sumie nie ma się czemu dziwić. Wszystkie te reakcje wydają się być właściwe. Problem polega na tym, że w wielu przypadkach są one przedwczesne i nieadekwatne do celów okresu przygotowawczego. I co tu zrobić, by wilk był syty i owca cała? Niestety, czasami się nie da. Nieprzychylny szum (a jego jest zazwyczaj niemało) sprawia, że wszyscy zaczynają martwić się wynikiem w sparingach, tak jakby on był papierkiem lakmusowym wykonanej pracy danego zespołu. W takich momentach szczególnie muszą uważać trenerzy, aby pod wpływem krytyki nie wpaść w pułapkę zatrzaśnięcia swoich planów, tylko konsekwentnie realizować zaplanowany proces szkoleniowy...

Pozostała część ciekawego felietonu dostępna na SPORTSLASKI.PL.