Skoczowianie faworyzowani w owej konfrontacji nie byli, a że o punkty trzeba będzie walczyć zawzięcie przekonali się już w premierowym kwadransie. Na jego zwieńczenie Jakub Piątek strzałem w „długi” róg pokonał Jana Syca. Goście z Tychów posiadali optyczną przewagę, częściej konstruowali akcje zaczepne i udaną dla siebie połowę zwieńczyli w sposób najlepszy z możliwych. Jan Biegański z 18. metra przymierzył doskonale z rzutu wolnego, tak to kosztowne okazało się uprzednie przewinienie Kamila Kotrysa.

Zamiast spodziewanej mobilizacji i zainicjowania pościgu podopieczni Jarosława Kupisa wstęp drugiej części przespali. Defensywa Beskidu skapitulowała raz jeszcze, gdy nikt z miejscowych nie był w stanie zastopować solowej szarży Dawid Kasprzyka. Odpowiedź skoczowskiego IV-ligowca nastąpiła w 60. minucie. Michał Szczyrba, wprowadzony moment wcześniej na plac gry, wyłożył futbolówkę przed „16” Cezaremu Ferfeckiemu, który precyzyjnym strzałem zapewnił swojej drużynie gola honorowego. Marząc o zniwelowaniu strat piłkarze Beskidu musieli podjąć ryzyko bardziej ofensywnej postawy, ta taktyka powodzenia nie przyniosła. W 70. minucie wprawdzie Mateusz Wrana bliski był pokonania Marka Igaza, lecz to zawodnicy rezerw GKS-u wyprowadzili cios w 75. minucie. W newralgicznym miejscu piłkę stracił Wojciech Padło, z czego skrzętnie skorzystał Michał Staniucha. Kibice byli dziś jeszcze świadkami jednego zdarzenia istotnego dla wyniku. Wtórnie Szczyrba obsłużył Ferfeckiego, który następny stały fragment gry gospodarzy zakończył z bramkowym zyskiem, nie zmieniającym już niestety punktowego przydziału.