- Odczucia po tym sparingu są dwojakie. Wygraliśmy dość wysoko, ale ten wynik mógł być bardziej okazały. Martwi mnie nieskuteczność, bo zaprzepaściliśmy kilka 200-procentowych sytuacji. W lidze każda taka nieudana próba, by się zemściła - przyznał po meczu trener Sokoła, Daniel Bąk. 

 

Piłkarze z Zabrzega dobrze weszli w sparing z przedstawicielem bielskiej A-klasy. W 4. minucie Mateusz Żółty wykorzystał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem Przełomu. Chwilę później było już 2:0, a instynktem strzeleckim błysnął testowany zawodnik Sokoła, który został przesunięty na atak. Gdy wynik podwyższył Konrad Garus po ładnej akcji i asyście M. Żółtego wydawało się, że już jest po meczu. Kaniowianie jednak zdołali odpowiedzieć trafieniem przedniej urody, po pięknym strzale zawodnika z Kaniowa z 25. metrów w samo "okienko". 

 

Bramka kontaktowa nie zmobilizowała kaniowian jednak do dalszych bramkowych "lupów". To Sokół nadal dyktował warunku gry, stwarzając kolejne sytuacje. Bohaterem drugiej części meczu był jednak bramkarz Przełomu, Rafał Twardowski, który kilka razy popisał się efektownymi paradami. Wobec strzałów Adriana Ciesielczyka po rzucie rożnym i Wojciecha Zieleźnika był jednak bezradny i drużyna z Zabrzega zwyciężyła w tej konfrontacji 5:1.