Dwa kolejne, w dodatku pewne zwycięstwa, były dobrym prognostykiem przed ligowym meczem piłkarek żywieckiego Mitechu z medalistkami poprzednich rozgrywek.

mitech4

Żywczanki w spotkaniach z zespołami z Bydgoszczy i Piaseczna przede wszystkim imponowały skutecznością pod bramką drużyn przeciwnych. A to miało być atutem w rywalizacji z zespołem z tzw. „wyższej półki”. W Radziechowach ekipy Mitechu i Górnika stworzyły zacięte widowisko, zgodnie z oczekiwaniami gospodynie rywalek nie przestraszyły się. W 10. minucie defensywa Mitechu nie upilnowała jednej z zawodniczek łęczyckiej drużyny. Na dogranie piłki przed bramką czyhała już Anna Sznyrowska, która po raz kolejny okazała się „katem” żywczanek, zdobywając swoją czwartą bramkę w bieżącym sezonie Ekstraligi. Podopieczne Beaty Kuty szybko zabrały się do odrabiania strat, ale nijak nie potrafiły umieścić futbolówki w siatce. Na przeszkodzie kilkukrotnie stanęła rewelacyjnie dysponowana bramkarka Izabela Godzińska. Miejscowe nie zamieniły na gola nawet rzutu karnego! W 45. minucie, tuż przed zejściem drużyn do szatni, intencje strzelającej Dominiki Sykorovej, wyczuła „jedynka” Górnika. Druga część to ambitne starania Mitechu do wyrównania. W końcówce przed wyborną szansą stanęła Halina Półtorak, ale efekt był identyczny, jak w przypadku wcześniejszych strzałów.

– Szkoda, że nie udało się nam wyrównać. Remis na pewno byłby w tym spotkaniu wynikiem sprawiedliwym. Ale bramkarka Górnika miała prawdziwy „dzień konia” – komentuje Tadeusz Bednarz, kierownik żywieckiego zespołu. 

Mitech Żywiec – Górnik Łęczna 0:1 (0:1) 0:1 Sznyrowska (10')

Mitech: Komosa – Zegan (55' Rżany), Wiśniewska, Zasada, Kuśnierz, Droździk, A.Żak, Sykorova, Chrzanowska (81' W.Żak), Wnuk, Półtorak Trener: Kuta