Bezdyskusyjne zwycięstwo na terenie reprezentanta podokręgu bielskiego odniosła Iskra Pszczyna, która dla Sokoła nie miała żadnej litości. W obu połowach meczu goście zaaplikowali rywalowi po 4 gole. – Zostaliśmy kompletnie zdominowani, a wynik był odzwierciedleniem przebiegu gry. Popełniając tyle rażących błędów indywidualnych w defensywie nie ma co myśleć o osiąganiu korzystnych wyników – szczerze przyznaje trener zabrzeżan Marcin Balon.

Powody do względnego optymizmu pojawiły się poniekąd w drugiej części, bo wówczas licznik bramek Sokoła drgnął. W 50. minucie Wojciech Zieleźnik uderzył z 25. metrów pod poprzeczkę, na co golkiper Iskry nie znalazł recepty. Swój moment błysku miał również Dominik Kania, który w 85. minucie doskonale wykonał rzut wolny strzałem na „długi” słupek. Fakt smutny i wielce wymowny zarazem jest jednak taki, że przy opisanych zdobyczach pszczynianie prowadzili odpowiednio 4:0 i 7:1...