Co zasługuje na pochwałę, to fakt, iż zespół z Opola wyszedł na mecz z Mistrzem Polski w ofensywnym usposobieniu. Beniaminek w hali przy ul. Startowej nie zamierzał się tylko bronić, ale wierzył, że jest w stanie z tego terenu wywieźć zaliczkę punktową. To zaowocowało bardzo ciekawym widowiskiem, gdzie na pierwszy "plan" wysunięci zostali bramkarze obu ekip. Golkiper Rekordu, Bartłomiej Nawrat, zdołał nawet obronić przedłużony rzut karny wykonywany przez Viniciusa Teixeirę. 

 

Skuteczniejsi w premierowej odsłonie spotkania, o tą jedną – przysłowiową – bramkę byli jednak bielszczanie. W 11. minucie Matheus przytomnie zagrał do Kamila Surmiaka, a ten bez chwili zawahania ulokował piłkę "w sieci". Ta jednak w międzyczasie odbiła się od słupka. "Rekordziści" mieli jeszcze kilka okazji, aby podwyższyć rezultat spotkania, lecz fantastycznie ze swoich obowiązków wywiązywał się bramkarz ekipy gości. 

 

Po zmianie stron gospodarze byli już bardziej skuteczniejsi w swoich poczynaniach. W 22. minucie ponownie na listę strzelców wpisał się Surmiak, ponownie wykorzystując dogranie od Matheusa. Chwilę później Łukasz Biel zaskoczył golkipera z Opola strzałem ze swojej tzw. słabszej, prawej nogi. To wyraźniej podcięło "skrzydła" ambitnej drużynie z Opolszczyzny, co z zimną krwią wykorzystali futsaliści Rekordu. W ostatnich minutach zawodnicy Dremana próbowali zredukować rozmiary porażki, lecz na tym się zakończyło... Finalnie "rekordziści" cieszyli się z wygranej 7:2.